niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 14

Znowu obudziłam się wtulona w Lokowatego, a każdy tak zaczęty dzień, był dniem wspaniałym. Chłopak jeszcze słodko spał. Nie chciałam go budzić, więc nie ruszyłam się z miejsca.
Dziś był pierwszy sierpnia. Został nam miesiąc pobytu w Londynie i miesiąc bezgranicznego szczęścia, potem, po powrocie do kraju, wszystko miało się skończyć. Ostatni rok szkoły, matura, potem studia.
Zawsze chciałam przeżyć gorącą, wakacyjną miłość, ale teraz dopiero zdałam sobie sprawę, jak mocno będzie bolało rozstanie. W tym momencie, wolałabym, aby okazało się to tylko pięknym i bardzo długim snem.
To wszystko było zbyt piękne, aby było prawdziwe.
Z rozmyślań wyrwał mnie dopiero Harry,w  momencie gdy się przebudził i słodko ziewnął. Jego głos, rano był jeszcze bardziej zachrypnięty i przyprawiał o dreszcze.
Uśmiechnęłam się.
- Cześć słoneczko. - wymruczał do mojego ucha i musnął wargami jego płatek.
- Cześć. - nosem przejechałam po jego policzku i uśmiechnęłam się szeroko. Chłopak przekręcił się na bok i podparł się na łokciu. Przyglądał mi się z czułym uśmiechem na ustach.
- Dzisiaj mam dla Ciebie niespodziankę, wiesz? - uśmiechnął się tajemniczo.
- Niespodziankę? Jaką? - uniosłam pytająco jedną brew.
- Dowiesz się potem, kochanie. W końcu to niespodzianka, nie? - zaśmiał się, a ja zrobiłam minę smutnego przedszkolaka. Pociągnęłam nosem, a dolną wargę wydęłam w podkówkę.
- Nie, to nie... - przekręciłam się na plecy, a potem na drugi bok. Gdy tylko Harry nie widział, wyszczerzyłam się w łobuzerskim uśmiechu. Dobrze wiedziałam, że zaraz zacznie próbować mnie przekonywać, że na pewno nie chcę wiedzieć.
Przysunął się do mnie bliżej. Czułam jego oddech na swojej szyi, a zaraz po tym doszło przyjemne uczucie ciepłoty, gdy zaczął muskać wargami mój kark i szyję.
- Słoneczko, no.. niespodzianka, to niespodzianka, tak? - złożył kilka buziaków pod rząd i uniósł głowę. - Nie obrażaj się.. - położył dłoń na moim biodrze i zjechał nią w dół uda. Z trudem powstrzymywałam chęć wybuchnięcia śmiechem. Uwielbiałam się z nim droczyć.
Szybko przekręciłam się na bok, tak, że Harry wylądował na plecach, a ja na nim. Usiadłam na jego udach i cwaniacko się uśmiechnęłam.
- Przecież ja się nie obraziłam. - nachyliłam się nad nim. Nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. - Kocham cię. - czule musnęłam wargi swojego chłopaka, a on to odwzajemnił.

*Oczami Wery*
Spędziłam wspaniałą noc z Niallem, tak jak chyba Ada z Harry'm. Jej cioci nie było w domu, pojechała na dwa dni w delegację, więc zostałyśmy całkiem same i nie musiałam się martwić tym, że nie wróciłam na noc.
Początkowo się bałam, w końcu to miał być mój pierwszy raz. Z różnych opowieści słyszałam, że to boli, dlatego byłam przerażona, ale Niall był nadzwyczaj delikatny. Całował moje wargi z taką czułością jak nigdy. Dotykał mojego ciała opuszkami palców, jakby badał dokładnie każdy jego zakamarek.  Cały czas mówił, że przeprasza, jeśli boli, mimo moich zapewnień, że nie czuję nic oprócz czystej rozkoszy.
Teraz słodko śpi wtulony w moje ciało. Nie chciałam się ruszyć, aby go nie obudzić.Opuszkiem palca delikatnie wodziłam po jego ramieniu,, uśmiechając się przy tym lekko. Byłam niesamowicie szczęśliwa - jak jeszcze nigdy. Miałam wszystko co potrzebowałam - chłopaka, przyjaciółki, kochającą rodzinę. Było aż za idealnie.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że Blondynek już nie śpi. Wpatruje się we mnie oczami przepełnionymi miłością, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jak się spało, moja truskaweczko? - uśmiechnął się słodko.
- Wspaniale, przy Tobie nie mogło być inaczej. - uniosłam brwi i uśmiechnęłam się wesoło. Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i przeczesał palcami swoje blond włoski, które po nocy sterczały mu we wszystkie możliwe strony.
- Zaraz wracam, cukiereczku. - wygrzebał się z łóżka i wyszedł z pokoju, a ja cicho się zaśmiałam. Zawsze znajdywał jakieś pieszczotliwe określenie czegoś do jedzenia i właśnie tak mnie nazywał, ale w tym nie ma nic dziwnego - w końcu jedzenie to jego druga miłość.
Nie minęło więcej niż piętnaście minut i Niall wrócił do pokoju z tacą, na której stało śniadanie. Dwa kubki gorącej czekolady, rogaliki, małe drożdżówki, truskawki, bita śmietana, tosty z dżemem. Oblizałam wargi ze smakiem, a chłopak wsunął się z powrotem do mnie pod kołdrę i razem zaczęliśmy zajadać się pysznościami, które przygotował.
Resztę popołudnia spędziliśmy na leniuchowaniu. Potem trzeba było zacząć się szykować na bal, który był planem Harry'ego.
*Oczami Pauliny*
Nie wiem jak to się stało, że obudziłam się w łóżku z Liamem. Byłam pewna, że do niczego więcej nie doszło, jednak wydawało mi się, że kładłam się spać w innym pokoju.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Miałam rację - to nie był pokój Liama. Najzwyczajniej w świecie od przeniósł się do mnie.
Z czułym uśmiechem popatrzyłam na nie śpiącego już chłopaka. Przysunął się do mnie i czule pocałował moje usta. Zdziwił mnie ten gest, bo przecież do tej pory jeszcze nigdy mnie nie całował. Położył dłoń na moim policzku i złożył jeszcze kilka delikatnych buziaków na moich wargach.
- Kocham cię, Paulina. - szepnął i spojrzał głęboko w moje tęczówki. Po tych dwóch cudownych słowach moje serce zabiło kilka razy szybciej.
- Ja Ciebie też kocham. - uśmiechnęłam się i złączyłam nasze wargi w pocałunku.

*Oczami Ady*
Harry zaciągnął mnie do ich domku, około godziny osiemnastej i wręczył spore, ale lekkie pudełko.
- To część niespodzianki. - uśmiechnął się i usiadł obok mnie na sofie. Otworzyłam wieczko pudełka. W środku znajdował się jakiś materiał. Wyjęłam go. Okazało się, że to piękna, długa sukienka w kolorze brzoskwiniowym. Była naprawdę cudowna, tylko po co to wszystko? Obok sukienki w pudełku leżały śliczne buty na obcasie w podobnym kolorze i wisiorek.
- Ale, Harry? Po co to wszystko? To znaczy, jest naprawdę śliczne, ale po co? - uniosłam brwi a Harry uśmiechną się wesoło i zaśmiał cicho.
- Nie mogę ci powiedzieć, to niespodzianka. Ubierz się w to, bo za godzinę wychodzimy. - podniósł się z sofy. Zza pleców wyciągnął jeszcze maskę, taką jak nosi się na bal karnawałowy. - Prawie bym zapomniał. To też ci się przyda. - wręczył mi maskę i poszedł na górę, zapewne sam się przyszykować.

O godzinie dziewiętnastej byłam już gotowa. Stałam przed lustrem przyglądając się sobie. Pierwszy raz mogłam szczerze przyznać, że wyglądam olśniewająco.
Za chwilę z pokoju wyszedł Harry. Miał na sobie garnitur a w dłoni trzymał szarą maskę. Uśmiechnęłam się. On zdecydowanie wyglądał jak Młody Bóg i w  tym momencie mogłam cofnąć zdanie o tym, że ja wyglądam olśniewająco. To on tu błyszczał. Zszedł po schodach i chwycił mnie pod rękę.
- To ruszajmy. - uśmiechnął się. Razem wyszliśmy z domu. Przed budynkiem stał już samochód, a na miejscu kierowcy siedział Paul - menadżer chłopaków. Wsiedliśmy na tylne siedzenia, a mężczyzna niemalże od razu ruszył.
- Tylko pamiętaj Styles, nie rozrabiajcie tam za bardzo. - Paul spojrzał w lusterko ostrzegawczym wzrokiem, a Lokowaty pokiwał głową.
- Taa, wiem. Nie martw się, nie jesteśmy dziećmi. - objął mnie ramieniem i musnął moją skroń.
- Właśnie to mnie martwi.. - westchnął mężczyzna i zamilkł już na resztę drogi. Zanim dojechaliśmy na miejsce, dowiedziałam się, że tam gdzie jedziemy, będą wszyscy członkowie One Direction i oczywiście Wera z Pauliną. Wszystko wskazywało na to, że idziemy na jakiś bal.
Po kilku minutach drogi byliśmy na miejscu. Przed dużym budynkiem kręciło się sporo osób. Większość była ubrana tak jak my - faceci w garniturach, a kobiety w pięknych sukienkach o najrozmaitszych kolorach i fasonach. Pomiędzy nimi czekał na nas Louis. Z uśmiechem przyjrzał się nam obojgu, jednak na mnie zatrzymał wzrok na dłużej.
- Wow. - uśmiechnął się szeroko, a Harry skarcił go wzrokiem.
- Louis, nie pozwalaj sobie. - zaśmiał się i pogroził mu palcem.
Weszliśmy do środka. Po bokach dużej sali były rozstawione stoliki z przekąskami. Pomieszczenie było ozdobione balonami, serpentynami i innymi kolorowymi pierdółkami. Na końcu sali byłą mała scena, gdzie właśnie kończył przemawiać jakiś starszy pan.
- .. Może to dzisiaj jest odpowiedni moment, by wyznać komuś miłość? Miłej zabawy! - uśmiechnął się przyjaźnie i zszedł ze sceny, po drodze odkładając mikrofon. Zaraz zaczęła grac muzyka, a Harry porwał mnie do tańca.
Tańczyliśmy i tańczyliśmy bardzo długo. Czasem któryś z chłopaków robił odbijanego. Dziewczyny wyglądały ślicznie. Wera miała miętową sukienkę, a Paulina blado-fioletową.  Czasami schodziliśmy z parkietu, aby coś zjeść i napić się, jednak szybko na niego wracaliśmy. Teraz czułam się naprawdę jak w bajce. Harry co chwila przypominał mi, że ślicznie wyglądam i że bardzo mnie kocha.
Parę minut przed północą, rozłączyłam się z Harrym. On poszedł pogadać z chłopakami, a ja chciałam odnaleźć dziewczyny, co nie było proste, bo w końcu wszyscy mieli maski.
Drugi raz tego wieczoru na scenie pojawił się grubszy, starszy pan, a muzyka na moment przestała grać.
- Podobno kiedy wyzna się komuś miłość równo o północy, albo pomyśli się wtedy życzenie, miłość jest odwzajemniona, a życzenie się spełnia, także odszukajcie swoje sympatie, jeśli tu się znajdują i do dzieła. - spojrzałam na zegarek. Była minuta przed północą. Chciałam znaleźć Harry'ego, chociaż oczywiście już dawno powiedziałam mu, że go kocham. Przeciskałam się przez tłum, co chwila zerkając na zegarek. W pewnej chwili poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramiona, odwraca do siebie pewnym ruchem i równo, kiedy zegar zaczął bić, sygnalizując północ, pocałował mnie czule w usta. Jednak coś mi się nie zgadzało. To nie były wargi mojego chłopaka. Odsunęłam się. Zlustrowałam wzrokiem chłopaka stojącego przede mną. To był Zayn.
- Co ty wyprawiasz? - krzyknęłam, a chłopak westchnął i wzruszył ramionami. Spojrzałam w bok. Obok nas stał Harold, ze wściekłością przyglądający się Zaynowi. Podszedł do nas i nim zdążyłam zareagować, strzelił chłopakowi pięścią w nos.
- Mówiłem ci, że masz odczepić się od mojej dziewczyny.  bardzo wyraźnie zaakcentował słowo "mojej". Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, zaczerpnęłam dużo chłodnego powietrza i spojrzałam na nadal wściekłego Loczka. Podszedł bliżej mnie i ułożył dłonie na mojej talii. - Tylko ja mogę całować te usta, tylko ja. - nachylił się nade mną i pocałował czule.
Zadzwoniliśmy po Paula i pojechaliśmy do domu mojej cioci. Harry uparł się, że wejdzie jeszcze na chwilę, a ostatecznie został do rana.


Autorka. Kolejny beznadziejny, ale tracę już wenę. Miałam na początku dużo pomysłów. Pierwszy trzy rozdziały napisałam w jeden dzień, a teraz pisze jeden na dwa tygodnie. Niestety musze wasz też poinformować, że 30 czerwca wyjeżdżam i wracam 13, więc rozdziału też pewnie nie będzie, dopiero po 13. Chyba że się zepnę i napiszę coś w przyszłym tygodniu, ale nie obiecuję.

Więc komentujcie! :)


czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 13

Kolejne dni nie były zbyt przyjemne. Owszem, spotykałyśmy się z chłopakami, bo przecież Wera była z Niallem i nie mogłam pozwolić, by przeze mnie się z nim nie zobaczyła, jednak i Harry i Zayn mnie unikali. Zawsze trzymałam się z boku, czasem zamieniłam tylko kilka słów z Louisem, Liamem i Niallem. Po części rozumiałam oburzenie Harry'ego, ale z drugiej strony przeciez mówiłam, że ja tego nie chciałam; że to Zayn mnie pocałował, a nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia, było tylko pustym doświadczeniem.
Byłyśmy z nimi na kręglach, gokartach, w muzeum figur woskowych i w wielu innych fajnych miejscach. Starałam się zachowywać normalnie, szczególnie w chwilach gdy przyłapywałam Harry'ego na patrzeniu w moją stronę; wtedy miałam ochotę podejść do niego i po prostu go do siebie przytulić, z nadzieją że wszystko wróci do normy; że znów będę mogła chodzić z nim za rękę i czuć ciepło bijące od jego ciała w momentach, gdy był blisko mnie.
Paulina chyba związała się z Liamem, bo chodzili za rękę i co chwila posyłali sobie uśmiechy i pełne miłości spojrzenia. Prawie codziennie dziewczyna dziękowała nam za to, że poznałyśmy ją z chłopakami i opowiadała jak bardzo jest szczęśliwa.
Wera tez chodziła cała w skowronkach, a to wszystko za sprawą tego uroczego Blondynka, który co chwila prawił jej komplementy i przypominał o tym, że ją kocha.
Coraz więcej fanek chłopaków pisało, że nie mają nic przeciwko ich związkom, ale zdarzały się też takie, które opowiadały o nas niestworzone historie.
Fanki odnalazły też nasze konta na Twitterze, do tej pory zastanawiałam się jak im się to udało, ale potęga Directioners jest wielka.
I tak właśnie minął nam pierwszy miesiąc pobytu w Londynie. Połowa za nami, zostało mało czasu, a ja byłam w sporze z Harrym. Niestety mój charakter nie pozwalał na to, abym ja pierwsza wyciągnęła rękę; poza tym nie czułam się w tej sprawie bardzo winna, jedyne co mogłam zrobić, to powiedzieć o tej sytuacji Loczkowi od razu - ale przecież chciałam dobrze.
Tak naprawdę dopiero teraz, gdy mojego ukochanego nie było ze mną, poczułam jak bardzo ważny jest dla mnie i jak bardzo go kocham.
Dziś był pierwszy sierpnia. Z Haroldem nie odzywam się tydzień. Weronika wyszła gdzieś z Niallem na miasto, Paulina spotkała się z Liamem, a ja zostałam sama w domu i rozmawiałam z przyjaciółkami na skype. Oczywiście rzucały swoje złote rady, co powinnam zrobić;  każda z nich mówiła, że mam przeprosić - jednak gdy już się uprę, tak prędko zdania nie zmienię. Dzięki nim, po raz pierwszy od tygodnia na mojej twarzy pojawił się naprawde szczery uśmiech. Przyjaciółki zawsze potrafiły przywrócić mi dobry humor, chociaż w tym przypadku wiedziałam, że nie potrwa to zbyt długo.
Dziewczyny musiały kończyć, bo szły gdzieś na spacer, a ja zajęłam się oglądaniem jakiejś tandetnej komedii romantycznej, którą wyłączyłam po pół godziny, bo nie mogłam patrzec na szczęśliwie zakochane pary.
Pocieszyłam się muzyką. Siedziałam na twitterze, odpisując jakimś osobom, które napierały do mnie, wypytując o Harry'ego i podśpiewywałam sobie pod nosem piosenkę Biebera.
Właśnie schodziłam na dół, aby wziąć sobie coś do jedzenia - często było tak, że gdy się nudziłam, po prostu wyjadałam zawartość lodówki, a potem całymi dnia marudziłam do jednej z moich przyjaciółek, że znowu przytyłam -  zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, a wątpiłam że Wera tak szybko wróciła ze spotkania ze swoim ukochanym Blondynkiem.
- Hm, ciekawe. - mruknęłam pod nosem i skierowałam się do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, a kiedy drzwi się uchyliły i podniosłam wzrok, w progu zobaczyłam Harry'ego. Rozchyliłam wargi ze zdziwienia. Jego tym bardziej się tu nie spodziewałam, chociaż w głębi serca miałam może taką cichą nadzieję, że to właśnie on stanie w progu drzwi domu mojej cioci. - Cześć. Co tu robisz? - zaraz po tych słowach skarciłam siebie w myślach. Pewnie pomyślał, że nie bardzo mam ochotę na jego towarzystwo. On jednak wszedł do środka i nic nie mówiąc przyparł mnie do ściany i namiętnie pocałował, z taką zachłannością, jak jeszcze nigdy. Może tęsknił?
Gdy się ode mnie oderwał, zza pleców wyciągnął pojedynczego, białego kwiatka i spojrzał mi w oczy. Można było w  nich dostrzec skruchę i smutek.
- Przepraszam skarbie. - szepnął i jeszcze raz złączył nasze wargi w pocałunku, tym razem w bardziej delikatnym i czułym; przepełnionym uczuciem. - Przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałem i się nie odzywałem.. - nabrał powietrze do ust, a potem wypuścił je ze świstem i przeczesał palami swoje bujne loki. - Musiałem o tym wszystkim pomyśleć, ale w końcu doszedłem do wniosku, że to nic nie znaczyło. Mimo, że jesteśmy ze sobą tak krótko, ja już nie potrafię bez ciebie żyć i.. - przerwał na moment i wykrzywił usta w jakimś niezadowolonym grymasie. Zwilżył wargi językiem i westchnął. - Nie wiem co zrobie jak już wyjedziesz, Został nam tylko miesiąc. - Zacisnął zęby, a jego szczeka uwydatniła się na policzkach.
- Czyli musimy dobrze wykorzystać ten miesiąc. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco i delikatnie, opuszkami palców powiodłam po jego policzku. Ja też nie byłam szczęśliwa  z powodu wyjazdu, ale to przeciez były tylko wakacje; jak tu przyjeżdżałam, nie planowałam zakochiwać się w nikim, a tym bardziej nie w Harry'm Stylesie z One Direction.
Harry pokiwał głową, chwycił moją dłoń i pociągnął mnie do salonu.
 
*Oczami Wery*

Spacerowałam z Niallem uliczkami jednego z Londyńskich parków. Trzymaliśmy się za ręce. Było idealnie, wręcz jak z komedii romantycznej. Nie chciałam, aby to wszystko już za miesiąc się skończyło. Nie wyobrażałam sobie jak mogłabym funkcjonować bez tego mojego uroczego Blondynka, który na każdym kroku przypominał mi jaka piękna jestem i jak bardzo mnie kocha.
- Wera? - Niall zerknął na mnie, a na moich wargach automatycznie pojawił się uśmiech. Uwielbiałam, jak zmiękczał "r" w moim imieniu, ze względu na akcent. Przygryzłam wargę i przeniosłam wzrok na swojego ukochanego.
- Hm? - uniosłam pytająco moją brew. Chłopak na moment przystanął, zmuszając mnie do tego samego i chwycił moją drugą dłoń. Spojrzał mi w oczy z uśmiechem.
- Bo ja bym chciał.. - westchnął i przysunął się o krok bliżej, tak, że nie było pomiędzy nami prawie żadnej przerwy. - Bo ja bym chciał.. - powtórzył i znów przerwał. - Chciałbym, abyś była ze mną już zawsze. Chciałbym, abym pierwszą osobą jaką zobacze po przebudzeniu, byłaś ty; chciałbym robić ci śniadania do łóżka i całować na dzień dobry, mieć cię przy sobie w dobrych i złych chwilach. Chce prawić ci każdego dnia komplementy i przypominać, że jesteś piękna; eksperymentować z Tobą w kuchni, bo oboje kochamy jeść. Kochamy siebie, prosze cię. Może nie wyjeżdżaj? Zostań ze mną. Wiem, że to jeszcze miesiąc, ale zostań.. - westchnął i spuścił wzrok. Te słowa były tak piękne, że miałam ochotę się rozpłakać i właśnie tak było. Moje oczy zaszły łzami. Nic nie mówiąc po prostu przytuliłam się do niego i zacisnęłam powieki, aby chociaż trochę powstrzymać napływające do oczu łzy.
- Niall, kochanie muszę. Ale wrócę, obiecuję, że gdy tylko skończe osiemnaście lat, wrócę do Ciebie. - szepnęłam do jego ucha. Chłopak uśmiechnął się smutno i ponownie ruszył wolnym krokiem gdzieś przed siebie, trzymając mnie za rękę.

*Oczami Pauliny*
Siedziałam wtulona w Liama na sofie w domu chłopaków. Niall był z Werą, Louis poszedł gdzieś z Zayn'em, a Harry wyszedł nie wiadomo gdzie. Oglądaliśmy właśnie kolejną już część Toy Story. Liam jak małe dziecko ekscytował się każdym wydarzeniem w filmie, mimo, że oglądał go już milion razy.
Liam obejmował mnie ramieniem i reką jeździł wzdłuż mojego kręgosłupa, sprawiając tym samym, że przez ciało przechodziły mi miliony przyjemnych dreszczyków.
Gdy film się skończył, Liam przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. Za chwilę podniósł się, by zmienić płytę w DVD. Kiedy stał przy odtwarzaczu, chwyciłam za poduszkę leżącą na sofie obok mnie i cisnęłam nią w stronę chłopaka. Liam odwrócił się do mnie i podniósł poduszkę. Na jego twarzy malowało się rozbawienie, jednak zaraz przerodziło się to w cwaniacki uśmieszek.
- Czy wywołujesz wojnę? - uniósł obie brwi i zaśmiał się, a ja pokręciłam głową z niewinną minką. Chwyciłam szybko druga poduszkę i podniosłam się z sofy. Uciekłam na koniec pokoju. Chłopak spokojnie odłożył pilota, pudełko z filmem i ruszył w moją stronę. Zaczęłam uciekać, a gdy tylko to zrobiłam, Liam zaczął mnie gonić. Oczywiste było, że nie mam z nim szan, jednak przez jakiś czas udawało mi się zachować przewagę.

*Oczami Ady*
 - To co robimy? - uniosłam brwi i z wesołym uśmiechem spojrzałam na Harry'ego, siedzącego tuż obok mnie.
Zerknął na mnie i uśmiechnął się łobuzersko. Oczywiście wpadł na jakiś super pomysł. Nachylił się w moją stronę i delikatnie musnął moje wargi, potem policzek a ostatecznie przyłożył wargi do mojego ucha.
- Właściwie, to mam pewien pomysł. - mruknął cicho do mojego ucha, a potem przygryzł jego płatek. W momencie zrobiło mi się gorąco a ciało obiegł dreszcz. - Tylko nie wiem, czy Tobie się spodoba. - odsunął się na kilka milimetrów i z czułością spojrzał mi w oczy.
Podniósł się z sofy i nie czekając na jakąkolwiek moją reakcję, wziął mnie na ręce i ruszył na górę, do pokoju który tymczasowo dzieliłam z Werą.
- O której wróci Twoja ciocia? - zapytał, wchodząc ze mną po schodach.
- Jakoś wieczorem. A czemu pytasz? - zmarszczyłam czoło i zlustrowałam dokładnie twarz chłopaka, z nadzieją, że odgadnę jego zamiary - jednak na próżno.
- To mamy czas. Mam nadzieje, że masz wygodne łóżko. - uśmiechnął się łobuzersko. Wszedł do pokoju i od razu rzucił mnie na jedno z łóżek. Sam wszedł na nie i usiadł na moich udach okrakiem, a z jego ust nie schodził zadziorny uśmieszek.
- Harry.. - mruknęłam cicho, a on nachylił się nade mną. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów.
- Tak kochanie? - uśmiechnął się słodko, a zawsze gdy to robił, wymiękałam. Tak było i tym razem. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową.
- Nie, nic już. - uniosłam kąciki ust i podniosłam głowę, złączając przy tym nasze wargi w pocałunku, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny.
Zszedł pocałunkami na moją szyję. Całował ją najpierw delikatnie, potem namiętniej. W jednym miejscu zaczął ją ostrożnie ssać, przez co powstała mała, zaróżowiona malinka. Uśmiechnął się szeroko pełen zadowolenia, widząc swoje dzieło i kontynuował pieszczotę. Całował moją szyję, ramię, obojczyk i dekolt, a ja leżałam spokojnie, rozpływając się pod wpływem jego czułych pocałunków, z których każdy sprawiał, że przez ciało przechodziły mi miliony dreszczy.
Wrócił do moich ust. Składał na nich delikatne pocałunki, od czasu do czasu przygryzając dolną, lub górną wargę.
Rękami dobrał się do mojej beżowo-białej koszuli i zaczął leniwie odpinać każdy guziczek. Gdy w końcu się z nią uporał, zrzucił ciuch gdzieś na bok i przyjrzał mi się z zadowoloną miną, oblizując przy tym usta.
Teraz i ja pozbawiłam go koszulki i wyrzuciłam w kąt pokoju. Dłońmi przejechałam po jego plecach i po torsie, poznając każde zagłębienie i wypukłość na jego ciele.
Przekręciliśmy się i teraz to ja siedziałam na nim. Tym razem Harry wodził dłońmi po moim ciele. Dotykał brzucha i pleców, uśmiechając się przy tym.
Nachyliłam się nad nim i złączyłam nasze usta w pocałunku po raz kolejny. On w tym czasie dobrał się do zapięcia biustonosza. Chwilę się z nim męczył, aż w końcu zdjął i odrzucił na podłogę, tam gdzie leżały już nasze koszulki.
W jego oczach pokazały się iskierki podniecenia i zadowolenia. Znów on przejął inicjatywę i zanim zdążyłam zareagować leżał na mnie.
Powoli rozpiął guziczek od moich spodni i zsunął je ze mnie. Dłonią przejechał od mojej szyi, poprzez ramię, brzuch, aż do uda i z powrotem.
Spojrzał mi w oczy z troską.
- Kotku, jesteś pewna? Nie chcę cię do niczego przymuszać, ani nie chcę, abyś żałowała. - westchnął i uśmiechnął się czule.
W odpowiedzi wpiłam się zachłannie w jego usta.
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - uśmiechnął się łobuzersko.
Szybkim ruchem odpięłam jego pasek od spodni, a potem spodnie i zsunęłam je z niego.
Leżeliśmy półnadzy, na łóżku w domu mojej cioci. Pięknie by było, gdyby teraz wróciła ona, albo Wera z  Niallem, chociaż to drugie przeżyłabym lepiej.
Wskazującym palcem zaczepiłam o gumkę od jego czerwonych bokserek i strzeliłam z niej, śmiejąc się przy tym cicho. Harry'ego tylko to pobudziło. Palcami chwycił za dolną część mojej bielizny i patrząc mi w oczy z zadziornym uśmiechem, zaczął je powoli ściągać. Wylądowały gdzieś w kącie pokoju, a zaraz dołączyły do nich i jego bokserki.
Zanim doszliśmy do punktu kulminacyjnego, spojrzał jeszcze raz w moje oczy, by upewnić się czy jestem gotowa. Skinęłam głową. Uśmiechnął się.
Zamknął moje usta pocałunkiem i powoli wszedł w moje ciało. Zaczął poruszać biodrami do przodu i do tyłu, od czasu do czasu muskając moje wargi.  Z każdym jego kolejnym ruchem mój oddech przyśpieszał. Serce waliło mi jak oszalałe, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Czułam nieziemską przyjemność i Haroldowi też chyba było przyjemnie.
Chłopak wydawał z siebie ciche pomrukiwania, które sygnalizowały jego zadowolenie.
W końcu oboje poczuliśmy, że zbliża się ten najważniejszy moment. Harry przyśpieszył swoje ruchy i już po chwili naszymi ciałami wstrząsnął nieprawdopodobnie przyjemny dreszcz.
Wydałam z siebie cichy jęk. Harry opadł na poduszki obok mnie. Nie odzywaliśmy się. Każde z nas chciało uspokoić przyśpieszony oddech i walące serce. Otrząsnęliśmy się dopiero po kilku minutach. Harry przekręcił się na bok i złożył kilka buziaków na moich ustach.
- Kocham cię. - szepnął i uśmiechnął się czule.
- Ja Ciebie też. - spojrzałam w jego oczy. Mogłabym tak leżeć z nim i wyznawać sobie miłość w nieskończoność, ale musieliśmy się ubrać, bo niedługo mogła wparować Weronika, albo co gorsza moja ciocia.
Niechętnie podniosłam się z łóżka. Wzrokiem odszukałam nasza bieliznę. Cisnęłam w Harolda jego bokserkami, śmiejąc się przy tym a sama się ubrałam.
Założyłam spodnie i stanęłam przy łóżku, powoli zapinając koszulę. Harry siedział już ubrany na łóżku i przyglądał mi się z zadowolonym uśmiechem.
- Zdecydowanie lepiej ci bez niej, skarbie. - zrobił słodką minkę i zaśmiał się. Pokręciłam głową.
- Nie za dobrze by ci było? - uniosłam brwi i zaśmiałam się. Usiadłam obok niego, wzięłam laptopa na kolana i resztę wieczoru spędziliśmy, rozmawiając na skypie z moimi przyjaciółkami z polski i odpisując fankom na twitterze. Harry napisał, że właśnie jest u mnie. Oczywiście nie obeszło się bez złośliwego komentarza Lou, który akurat też był i odpisywał fankom.




Autorka. Mam nadzieje, że długi odstęp czasu pomiędzy rozdziałami został wynagrodzony. :D Komentujcie, piszcie jakieś sugestie czy coś. I miłego czytania. <3