niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 12

Obudził mnie promienie słoneczne przebijające się przez rozchylone rolety. Leniwie otworzyłam sklejone po nocy powieki i od razu spojrzałam w bok, by zobaczyć czy jest obok mnie moje Kochanie.
Leżał, podpierając się na łokciu i przyglądając mi się z uśmiechem. Wszystko było dokładnie tak samo jak w moim śnie. Obudziłam się obok Harry'ego, który leżał bez koszulki i przyglądał mi się z czułym uśmiechem. Jednak na żywo, wyglądało to sto razy lepiej niż w moim śnie.
Gdy na niego patrzyłam, uśmiech sam wypływał mi na wargi.
Chłopak wyciągnął lewą dłoń i odgarnął niesforny kosmyk włosów z mojego czoła, skupiając na tym całą swoją uwagę. Nachylił się nade mną i swoim cichym zachrypniętym głosem wyszeptał wprost do mojego ucha.
- Cześć skarbie. Jak się spało? - odchylił głowę, by móc spojrzec mi w oczy i ponownie wygiął wargi w ten powalający uśmiech.
Przeczesałam wlosy palcami i podparłam się na łokciu, nie spuszczając przy tym wzroku z Loczka.
- A jak mogło mi się z Tobą spać? Całkiem przyjemnie.  - uśmiechnęłam się wesoło, patrząc Haroldowi w oczy. Chłopak zmrużył powieki i wygiął wargi w podkówkę, przy czym wyglądał naprawdę zabawnie.
- Tylko całkiem? - zmienił wywiniętą wargę na łobuzerski uśmieszek i uniósł pytająco jedną brew.
Pokiwałam głową, śmiejąc się przy tym cicho.
- No, a jak inaczej? - parsknęłam i ponownie się uśmiechnęłam. Prychnął i cicho westchnął, jednak wyglądał na rozbawionego.
- Powinnaś powiedzieć, że wspaniale, cudownie, że chcesz tak co noc! - machnął ręką i zaśmiał się. - A dlatego, że tak nie powiedziałaś, spotka Cię kara. - potarł dłonią o dłoń i staną na czworaka, a potem usiadł na moich udach, przygniatając mnie w ten sposób do łóżka.
- Co planujesz? - zapytałam, z udawanym przerażeniem, chociaż miałam ogromną ochotę się roześmiać. Nie odpowiedział. Na jego wargach kolejny raz zagościł łobuzerski uśmieszek. Ten człowiek mnie przerażał, ale mimo to, był dla mnie jedną z najwazniejszych osób na świecie. Oczywiście miałam świadomość, że już nie na długo tak zostanie.
Nachylił się nade mną i złożył czuły pocałunek na moim nosie, policzku, a potem na ustach.  Ponownie dotknął wargami mojego policzka, potem ucha i zjechał na szyję, którą zaczął delikatnie przygryzać.
Przez to, ze miałam na niej łaskotki, zaczęłam się cicho śmiać, jednak Harry nie zaprzestał pieszczot. Coraz zachłanniej całował moją szyję, a przez ciało przechodziły mi miliony, przyjemnych i łaskoczących od wewnątrz dreszczy.
Na moment zaprzestał całowania mojej szyi, podniósł głowę i z tryumfalnym uśmieszkiem spojrzał w moje oczy. Był doskonale świadomy, jak na mnie działa i widocznie zadowolony z tego powodu, choć ja się wcale nie cieszyłam.
- To już, koniec? Pfff. - parsknęłam, zaciskając wargi w wąską linię, aby nie wybuchnąć śmiechem. - Jeśli to miała być karaaa.. - specjalnie przeciągnęłam ostatnie słowo.
- Ah tak? To zobaczysz teraz. - Loczek potarł dłonią o dłoń i znów się nade mną nachylił. Wessał się w moją szyję i zrobił w ten sposób na niej malinkę.
Zaczął mnie łaskotać, od czasu do czasu przygryzając lub przyszczypując moje ramię, brzuch albo udo, a ja wierciłam się i błagałam, żeby  przestał.
Reszta już wstała i gdy usłyszeli moje śmiechy a w niektórych momentach nawet ciche krzyki, wparowali po kolei do pokoju Harry'ego i zaczęli się śmiać.
- Harry! Kociaku, nie gwałć Ady. - Louis zrobił smutną minę i pociągnął nosem. - Jeśli masz ochotę, trzeba było po prostu powiedzieć. - Mrugnął do chłopaka, na co Loczek się zaśmał. Poprawiłam swoją koszulkę, przeczesałam palcami włosy i podniosłam się do pozycji siedzącej. W oczach dziewczyn widziałam iskierki radości, ale też i rozbawienie.
- Marcheweczko, przykro mi ale teraz mam dziewczynę i nie możemy. - jakby dla potwierdzenia swoich słów, objął mnie ramieniem i pocałował w skroń. Louis westchnął i jeszcze raz pociągnął nosem.
- Moje życie stracilo sens. - wybełkotał pod nosem, ale zaraz wybuchł śmiechem, a wszyscy do niego dołączyli.
Spojrzałam na Zayn'a. Wydawał się jakiś smutny i tępo wpatrywał się we mnie i w Harry'ego. Westchnęłam i szybko przeniosłam wzrok na resztę, aby Harry czasem czegoś nie zauważył.
Wszyscy wycofali się z pokoju, mówiąc, że za godzinę będzie śniadanie i wrócili do swoich zajęć.
Harry spojrzał na mnie znów z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- O nie, nawet nie próbuj! - ostrzegłam od razu i odsunęłam się na brzeg łóżka. Loczek zrobił smutną minę i położył się obok mnie. Obsunął mnie w dół, tak abym ja tez leżała i objął mnie ramieniem.

*Oczami Wery*
Razem z Niallem wróciliśmy do pokoju i tym samym do łóżka. Wcześniej po prostu leżeliśmy, jednak teraz, Blondynek położył sie i pociągnął mnie na siebie. Dłonie ułożył na moich biodrach i z czułym uśmiechem spojrzał mi w oczy. Jego miały w sobie coś takiego, że mogłabym patrzeć na nie godzinami i nigdy by mi się to nie znudziło. Były czarujące i rozpływałam się w nich.
Opuszkami palców jednej ręki zaczął gładzić moje plecy wzdłuż kręgosłupa, przez co na skórze pojawiła mi się gęsia skórka. Nic nie mogłam poradzić, że tak na niego reagowałam; że najdrobniejszym gestem sprawiał mi tyle przyjemności.
Można by powiedzieć, że pasujemy do siebie idealnie. Oboje uwielbiamy jeść i często się śmiejemy; stawiamy przyjaciół ponad wszystko, jednak on jest gwiazdą, a ja zwykłą dziewczyną i już niedługo przyjdzie nam się rozstać.
Niall uniósł głowę na kilka centymetrów i dotknął wargami moich. Zaczął je delikatnie całować, jakby bał się, że mnie uszkodzi. Ale podobało mi się to. Stopniowo pogłębiał pocałunek, przeistaczając go w coraz bardziej namiętny, a dłoń z biodra przeniósł na moją pupę.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek i cicho mruknęłam. Drugą dłoń wplótł w moje włosy i bawił się nimi, nawijając końcówki na palce.
Tak właśnie minął nam ta godzina do śniadania.

*Oczami Ady*

Gdy zbliżała się umówiona pora na śniadanie, niechętnie wywlekłam się z łóżka i chwyciłam swoje ubrania, które przywiozłam z domu cioci i podeszłam do drzwi, posyłając przy okazji przelotny uśmieszek swojemu chłopakowi. Tak, mogłam go nazwać swoim chłopakiem. Harry powiedział, ze on właśnie tak mnie traktuje i nie wyobraża sobie co będzie po naszym wyjeździe, bo chyba pęknie mu serce.
Weszłam do łazienki i szybko przebrałam się w w rurki i swoją ukochaną, żółtą, dużą bluzę z pingwinkiem. Włosy związałam w niedbałego koka, piżamę wpakowałam do reklamówki i wróciłam do sypialni Harry'ego. Chłopak właśnie narzucał na siebie koszulkę.
Stanęłam w progu i delikatnie przygryzłam wargę.
- Tak też mi się podobasz, ale bez jest zdecydowanie lepiej. - zaśmiałam się cicho i rzuciłam torebkę z piżamą na komodę. Harold uśmiechnął się wesoło i podszedł do mnie, zdejmując po drodze t-shirt, który przed chwilą zakładał.
- Lepiej? - położył dłonie na moich biodrach i musnął moje czoło, a ja pokiwałam głową i cicho się zaśmiałam.
Razem zeszliśmy na dół. Przy stole w kuchni siedziała już Weronika z Niallem i o czymś zawzięcie dyskutowali. Z tego co udało mi się podsłuchać, wykłócali się o to, czy lepsze są naleśniki ze śmietaną i owocami, czy z Nutellą. W końcu oczywiście stanęło na tym, że obie opcje są dobre, a Wera i Niall się przytulili, obiecując, że więcej się nie będą sprzeczać.
Usiadłam obok Wery, a Harry obok mnie. Louis krzątał się przy kuchence, szykując coś, co mieliśmy wszyscy zjeść na śniadanie.
Loczek nachylił się nad moim uchem i wyszeptał.
- Ostrzegam, że to może nie być zbyt... jadalne. - zaśmiał się cicho. 
Lou odwrócił się, trzymając w ręku dużą łyżkę i pomachał nią w powietrzu.
- Słyszałem! - zrobił groźną minę. - Ja tu próbuję tworzyć, nie przeszkadzajcie mi. - Teatralnie wywrócił oczami i wrócił do 'tworzenia' śniadania. Wszyscy równo się zaśmialiśmy.
Po chwili dołączyli do nas Liam z Pauliną, a zaraz za nimi do kuchni wszedł Zayn i usiadł przy stole naprzeciwko mnie. Posłaliśmy sobie nikłe uśmiechy.
Kilka minut później przed nami stanęły talerze z czymś, co wyglądało jak jajecznica, ale nie byłam pewna czy to nią było. Skoro Louis miał taki "duży" talent kucharski, równie dobrze mógłby to być rozgotowany kurczak.
Wszyscy spojrzeli na siebie, a potem na talerze z niepewnym uśmiechem i zabrali się do jedzenia.
Tak jak mi się na poczatku wydawało, była to jajecznica i to całkiem smaczna. Widząc, że nam smakuje, Louis z tryumfalnym i zadowolonym uśmiechem zasiadł przy stole i przyłączył się do "uczty".
Louis zabawiał nas jakimiś dowcipami, przez które większość się dławiła i nie mogła jeść.
- A posłuchajcie tego! - odchrząknął. - Agent 007 na pustyni spotyka wielbłąda. ; Jestem Bond, James Bond. ; A ja Błąd, Wielbłąd. - Liam schował twarz w dłoniach i zaczął się śmiać, przy okazji dławiac się jajecznicą. Paulina śmiała się i klepała go po plecach, Niall i Wera jak zwykle nie wiedzieli o co chodzi; Harry kręcił głową z dezaprobatą śmiejąc się przy tym, ja zakrztusiłam się wodą, a Zayn nawet się nie uśmiechnął.
Po skończonym śniadaniu, napisałam do cioci wiadomość, że wrócimy po południu.
Usiedliśmy wszyscy na sofie w salonie. Louis przyniósł pustą butelkę po jakimś napoju.
- Może powtórzymy nasza grę, hmm? - wyszczerzył się w zadowolonym umiechu. - Musimy dowiedzieć się o was więcej. - wskazał kiwnięciem głowy na mnie, Werę i Paulinę.
- Ale przeciez możemy wam odpowiedzieć na pytania bez grania w butelkę. - zmrużyłam powieki. Harry pociągnął mnie za rekę i usadził obok siebie na podłodze. Cała reszta usiadła na około, a Lou położył po środku butelkę. - Czyli gramy. - zaśmiałam się i wszyscy pokiwali głowami. Poniewaz Louis to wymyślił, on zaczynał. Jako pierwszy kręcił butelką i wypadło na Nialla. Blondyn z przerażeniem spojrzał na Louisa, gdy on szczerzyl się w cwaniackim uśmieszku.
- Niall, kochasz Werę? - mrugnął kilkakrotnie oczami, a Niallowi najwidoczniej ulżyło. Na jego miejscu też bałabym się pytań zadawanych przez Louisa.
Blondnynek pokiwał głową i objął ramieniem Weronikę.
- Kocham. - pocałował jej policzek, jeszcze mocniej przytulając ją do siebie. Na policzki Wery wypłynęły delikatnie rumieńce,  a z ust wszystkich wokoło wydobyło się ciche "aww".
Graliśmy przez dłuższą chwilę. Padały przerózne pytania, jaki jest nasz ulubiony kolor; jakiej muzyki słuchamy i czy mamy rodzeństwo. Chłopaki wypytali nas dosłownie o wszystko co mogli, a przy okazji i my dowiedziałyśmy się kilku ciekawych rzcezy, których chłopcy nigdy nie ujawniali mediom.
Ostatnie pytanie należało do Liama, a wypadło na Zayna. Przeniosłam wzrok na mulata.
- Hm, Zayn.. powiedz nam, czy jest coś, czego żałujesz, ale nikt o tym nie wie? - Liam uniósł obie brwi, robiąc przy tym pełną zaciekawienia minę. - Jeśli tak, to co to takiego?
Zacisnęłam wargi w wąską linię. Miałam tylko nadzieję, że Zayn wszystkiemu zaprzeczy. Mulat pokiwał głową i niepewnie przygryzając wargę, zerknął na mnie w ułamku sekundy, tak, że nikt tego nie zauważył. "Nie, nie błagam Zayn. " krzyczałam w myślach. Przecież jeśli Harry się dowie, będzie wściekły.
- Owszem, jest taka rzecz.. - zaczął, zerkając na każdego po kolei. - Żałuje tego, ale nie dlatego, ze ja tego nie chciałem, tylko dlatego, ze zrobiłem to wbrew woli tej drugiej osoby. - Na twarzach wszystkich malowało się zdziwienie. - Stary, przepraszam.. - zwrócił się do Harry'ego, a potem spojrzał na mnie. - Całowałem się z Adą. A raczej to ja ją pocałowałem, ona wcale tego nie chciała. - jęknęłam cicho. Wera spojrzała na mnie pytająco. Na pewno zastanawiała się dlaczego jej o tym nie powiedziałam, w końcu była moją przyjaciółką. Louis, Liam, Niall i Paulina wbili we mnie wzrok. Byli w głębokim szoku. Spojrzałam na Loczka. Na jego twarzy malowała się złość, smutek i żal jednocześnie.
Podniosłam się i poszłam do kuchni. Nie chciałam tam siedzieć, kiedy wszyscy patrzyli na mnie z wyrzutem, że Haroldowi sprawiłam przykrość i ból.
Oparłam się dłońmi o blat i cicho westchnęłam. Usłyszałam kroki, a do kuchni wszedł Harry. Podszedł do mnie.
- Czemu nie powiedziałaś? - zapytał, zachowując spokój i westchnął smutno. Zwilżyłam wargi językiem i spojrzałam na niego, marszcząc przy tym czoło.
- Bo to twój przyjaciel.. najlepszy przyjaciel i nie chciałam, abyś był zły na niego. - dopiero gdy to powiedziałam, zdałam sobie sprawę jak głupia to była wymówka.
- No właśnie! - podniósł głos. - Mój najlepszy przyjaciel.. całowałaś się z moim najlepszym przyjacielem! - prychnął.
- Harry, ale przecież Zayn powiedział, że on to zrobił, że ja nic.. - jęknełam.
- To bez znaczenia. - zacisnął pięści i wyszedł z kuchni. Po chwili usłyszałam trzask drzwi. Jak się domyśliłam, zamknął się w pokoju.
Pokręciłam głową i skierowłam kroki do korytarza. Chciałam wrócić do domu. Wera i Louis poszli za mną.
- Nie martw sie, przejdzie mu. - Lou pogłaskał moje ramie. - Pogadam z nim i będzie okej, wiemy, że tego nie chciałaś. Zayn popełnił błąd, ale dobrze, że się przyznał. - pokiwałam głową i posłałam Louisowi delikatny uśmiech. Założyłam buty, kurtkę. Wera stała bez słowa i zaraz też zaczęła się ubierać.
Cała reszta zaraz do nas dołączyła. Wera dała na pożegnanie Niallowi buziaka. Zayn posłał mi przepraszające spojrzenie,a ja lekko się uśmiechnęłam. Pożegnałam się z wszystkimi i po prostu wyszłam. Naprawdę nie miałam ochoty tam siedzieć, wiedząc, że Harry uważa, że całowałam się z jego przyjacielem specjalnie i że tego chciałam; nie było tak.
Może to wszystko miało się skończyć jednak szybciej?
Wróciłyśmy do domu. Zjadłyśmy obiad przygotowany przez ciocię, a przy okazji opowiedziałam dokładnie jak to było Weronice. Pocieszała mnie i mówiła, że Harryemu na pewno przejdzie, a teraz kierują nim emocje.
Wieczorem włączyłyśmy sobie w internecie jakiś film i rozmawiałyśmy na skypie z naszymi przyjaciółkami, które były w Polsce. Paulina ciągle narzekała, ze chce być tu z nami, a Grusia paplała, żebyśmy kupiły jej jakiś fajny lakier. (...)


Autorka. Ale badziewie, wybaczcie mi kochani. Przede wszystkim za to, że tak dawno nie było rozdziału no i za to, że jak w końcu jest - to badziewny. Chyba wypadłam z rytmu pisania. :( Postaram się dodać nastepny szybciej niż ten.
A tak co do ankiety, to mimo, iż większość głosów jest za szczęśliwym zakończeniem, ja jednak zdecyduję się na takie pół na pół, bo mam już pomysł.

KOMENTUJCIE ♥





poniedziałek, 21 maja 2012

Przepraszam!

Wybaczcie mi za tak długą przerwę i brak kolejnego rozdziału. Niestety dopadł mnie straszny brak weny, a poza tym zbliża się koniec roku, czas biegnie nieubłaganie i trzeba się troche wyciągnąć. Rodzice postawili mi warunek. Jeśli nie będę miała paska, nie pojadę na zieloną szkołę/obóz a bardzo bym chciała, więc sami rozumiecie. :P Dodam coś w najbliższym czasie. Mam już napisany ogólny zarys rozdziału, więc powinnam coś skleić. Nie chcę też pisać na siłę, żeby nie wyszła z tego jakaś kupa. Mam nadzieje, że mi to wybaczycie i przede wszystkim nie zapomnicie o moim opowiadaniu. : )


sobota, 12 maja 2012

Rozdział 11

"I'm broken, do you hear me..." fragment piosenki zabrzmiał w moim śnie, przez co obudziłam się i zorientowałam, że to tylko ktoś dzwoni na moją komórkę. Otworzyłam jedno oko i z trudem wyciągnęłam rękę do półeczki, na której znajdował się mój telefon. Chwyciłam go w palce i nawet nie patrząc kto dzwoni, wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? - wychrypiałam zaspanym głosem i przetarłam powieki.
- Hej śpiochu. - ten zachrypnięty i cichy głos od razu mnie rozbudził. Oczywiście dzwonił Harry, tylko po co tak wcześnie? - Obudziłem cię? - w jego głosie było slychać nutkę rozbawienia. Zerknęłam na Werę, która smacznie spała przytulona do poduszki i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Harry, jest 8 rano, a ja mam wakacje. - westchnęłam, na co chłopak się zaśmiał.
- Wiem, przepraszam, ale chciałem tylko zapytać, co byś dzisiaj chciała na śniadanie. - zmarszczyłam brwi i cicho się zaśmiałam.
- Na śniadanie? - zapytałam, podnosząc się przy tym do pozycji siedzącej.
- No tak, więc co chcesz? Przywiozę ci. - nie widziałam jego wyrazu twarzy, ale wiedziałam, że właśnie teraz się uśmiecha.
- Hm, zjadłabym tosty. Z dużą ilością sera i z ketchupem, pikantnym najlepiej. Albo naleśniki z owocami i bitą śmietaną.. albo, hm.. nie wiem. - westchnęłam, zastanawiając się jeszcze na co miałabym chęć.
- Nie ma sprawy, kochanie. Niedługo będę. - rozłączył się. Odłożyłam komórkę na szafkę. Nie brałam jego słów zbyt poważnie, bo komu chciałoby się przywozić śniadanie o 8 rano? Położyłam się z powrotem i wsunęłam pod kołdrę. Już po kilku minutach znowu spałam.
Tym razem obudziło mnie ciche nawoływanie mojej przyjaciółki.
- Adżi.. Adżi wstawaj. - chwyciła za moje ramię i delikatnie mnie potrząsnęła. Mruknęłam i chciałam perzwrócić się na drugi bok, ale Wera mnie przytrzymała. - Adżi.. Harry przyjechał. - te słowa postawiły mnie na równe nogi. Momentalnie podniosłam się z łóżka.
- Jak to? To on mówił serio.. - pokręciłam głową i zaśmiałam się wesoło.
- Czeka na dole, rozmawiał z ciocią ale już wyszła, więc siedzi w kuchni. Leć do niego. - Wera mrugnęła do mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
- No jak? Tak?! Przecież padnie na zawał.. - chwyciłam się za policzki. Blondynka przyjrzała mi się i przechyliła lekko głowę w lewą stronę.
- Masz racje, lepiej się uczesz czy coś.. - zacisnęła wargi w wąską linię, powstrzymując się od śmiechu. Chwycilam za poduszkę i cisnęłam nią w jej stronę. Podniosła ręce, na znak niewinności i zaśmiała się wesoło. - No dobra, żartowałam. Ale lepiej się ogarnij. - posłałam przyjaciółce paraliżujące spojrzenie i pobiegłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam twarz. Nie zdążyłabym się już przebrać, więc zeszłam na dół w mojej fioletowo-żółtej piżamie w paski, z pszczółką.
Harry siedział w kuchni i rozglądał się po pomieszczeniu, wystukując na blacie kuchennym jakiś szybki rytm. Wyglądał, jakby nie mógł się czegoś doczekać.
Uśmiechnął się na mój widok i od razu podniósł się z krzesła, ruszając w moją stronę.
- Cześć śpiochu. Co, nie wierzyłaś, że przyjadę? - zaśmiał się i przytulił mnie mocno do siebie, składając przy tym czułego buziaka na moim czole.
- Szczerze? - zaśmiałam się i spojrzałam na niego, gdy już się odsunął. - Sądziłam raczej, że żartujesz. - uśmiechnęłam się szeroko i przeniosłam wzrok na stolik, gdzie stały jakieś reklamówki.
- Byłem śmiertelnie poważny, po prostu chciałem zjeść śniadanie z moim śpiochem. - mrugnął do mnie i podszedł do stolika. Z torebek foliowych wyjął jakieś pudełka i je otworzył. W jednym były tosty, a w drugim naleśniki i owoce. Zaśmiałam się wesoło i podeszłam bliżej. - Tak jak chciałaś. Tosty i naleśniki. Dziwne połączenie, ale chętnie spróbuję.
- Wow, dziękuję. - uśmiechnęłam się, patrząc na to, co przygotował Loczek. Chłopak podszedł do mnie, położył dłonie w mojej talii i spojrzał mi głęboko w  oczy.
- A buziak w ramach podziękowania? - uśmiechnął się łobuzersko i uniósł brwi. Zaśmiałam się i złożyłam czułego buziaka na policzku Harry'ego. Zrobił obrażoną minę. - Liczyłem na innego buziaka.. - westchnął.
- Możesz pomarzyć. - mrugnęłam do niego i usiadłam do stolika. Harry zajął miejsce obok mnie, nadal udając obrażonego i nałożył sobie na talerz tosta i jednego naleśnika. To samo zrobiłam ja i zaraz dołączyła do nas Weronika. Wspólnie zjedliśmy śniadanie, podczas którego Harry niby przypadkiem szturchał mnie pod stołem, a gdy tylko podnosiłam wzrok, on udawał obrażonego. Wera gdy tylko to zauważyła, cicho się z nas śmiała.
Gdy skończyliśmy, wstawiłam talerzyki do zlewu. Wera poszła na górę, aby się ubrać a ja stanęłam przy blacie i podparłam się o niego rękami.
- Nadal jestem obrażony, ale po południu zabieramy was do Luna Parku. - Loczek próbował utrzymać powazny wyraz twarzy. Podeszłam do niego i spojrzałam w jego zielone tęczówki.
- No nie gniewaj się. - pokręcił głową. Widać było, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. - Harry, no.. - stanęłam na palcach, aby dorównać mu wzrostem i położyłam dłonie na jego ramionach. Położył wskazujący palec na swoich ustach.
- Buziak, to się zastanowię. - zaśmiałam się. Przybliżyłam twarz do jego twarzy i delikatnie musnęłam jego wargi, jednak on nie chciał poprzestać na jednym buziaku. Zaczął składac coraz czulsze pocałunki, uśmiechając się przy tym. Przez moje ciało rozchodziło się przyjemne ciepło, a moje wargi delikatnie mrowiły ; jego wargi były dokładnie takie same, jak sobie zawsze wyobrażałam. Miękkie i ciepłe.  Złapał za mój podbródek. Moje serce biło jeszcze szybciej, działo się tak zawsze, gdy tylko był blisko, a nawet gdy o nim pomyślałam.  Dopiero po chwili oderwaliśmy się od siebie, a na ustach Loczka malował się zadowolony uśmiech. - Już nie jestem zły. - zaśmialiśmy się równocześnie.
- To której się widzimy? - uniosłam brew, a Harry zerknął na zegarek znajdujący się na jego lewym nadgarstku.
-  Przyjedziemy po was o 18. A teraz się zbieram, musimy jeszcze coś załatwić z chłopakami. - uśmiechnął się i musnął mój policzek na pożegnanie.
Weszłam na górę, gdzie Wera właśnie kończyła się ubierać. Na łóżku leżał włączony już laptop i płynęła z niego muzyka.
- O 18 idziemy z chłopakami do wesołego miasteczka.
Uśmiechnęłam się szeroko,a przyjaciółka odwzajemniła to.
Usiadłyśmy obie przy laptopie. Udało nam się złapać nasze przyjaciółki na skype, więc porozmawiałyśmy z nimi chwilę. Opowiedziałysmy im wszystko. Dziewczyny już wiedziały, że to prawda bo widziały zdjęcia, więc teraz ekscytowały się równie mocno jak my. O 14 wpadła do nas Paulina. Razem trochę rozmawiałyśmy. Dziewczyna przyznała się, ze strasznie podoba jej się Liam i on to samo powiedział jej wczoraj.
Około siedemnastej musiałam się wyszykować. Założyłam niebieskie rurki i do tego jakąś koszulkę. Paulina miała sukienkę, a Wera legginsy i luźną tunikę. Chłopcy byli równo o osiemnastej u nas pod domem. Jakoś musieliśmy pomieścić się u nich w aucie, więc ja usiadłam na kolanach Harry'emu, Wera Niallowi, Paulina Liamowi, Louis siedział za kierownicą, a Zayn na miejscu pasażera.
Droga minęła nam zabawnie. Louis co chwila rzucał jakieś złośliwe komentarze, Zayn opowiadał dowcipy w przerwie między przeglądaniem się w lustrze, Niall opowiadał o tym co pysznego kiedyś jadł, Liam rozmawiał z Pauliną, a Harry co chwila muskał nosem moją szyję i policzek.
W końcu dojechaliśmy do dość sporego Wesołego Miasteczka. Wysiedliśmy i zostawiliśmy auto na parkingu. Już na wstępie chłopaków dopadły jakieś fanki. Wzięły autografy, przytuliły każdego z nich, zrobiły sobie z nimi zdjęcia i odeszły. Na szczęście nie trwało to długo, ale byłam pewna, że jeszcze nie raz ta sytuacja się dzisiaj powtórzy.
Niall wziął Werę za rękę i poszli gdzieś w kierunku stoiska z jakimiś przekąskami,a my rozglądaliśmy się dookoła, zastanawiając się, na co najpierw pójdziemy. Wszyscy jednogłośnie zadecydowaliśmy, że będzie to kolejka górska. Wera na początku trochę marudziła, gdy się dowiedziała, ale Niall zapewniał, ze nie ma się czego bać i będzie przy niej.
Odwiedziliśmy jeszcze autka i parasolki. Paulina cały czas chodziła z Liamem za rękę. Wyglądali ze sobą fajnie, więc mogliby zostać parą i chyba własnie do tego wszystko dążyło.
Weronika z Niallem ciągle coś zajadali, Louis dogryzał każdemu po kolei, albo "romansował" z Harrym, a ja bardzo dobrze znów dogadywałam się z Zayn'em.
Wszyscy, oprócz Pauliny i Liama usiedliśmy naprzeciwko budki, gdzie trzeba było rzucić piłeczką w puszki i je strącić. Liam rzucał. Udało mu się zbić wszystkie, przez co wygrał ogromnego misia, którego wręczył Paulinie. Dziewczyna w ramach podziękowania złożyła na jego policzku soczystego buziaka. Para wróciła do nas trzymajac się za ręce.
Niall i Wera karmili siebie nawzajem popcornem i watą cukrową.
- Zayn, zostaliśmy sami. - Louis smutno pociągnął nosem i objął siedzacego obok mnie Zayn'a. Wszyscy równo zaśmiali się. - Może idziemy do domu strachów? - Louis wskazał na budynek z dużym, swiecącym napisem "Dom Strachów". Poparliśmy jego pomysł i od razu ruszyliśmy w jego kierunku. Harry chwycił moją dłoń i zatrzymał mnie na moment.
- Nie będziesz się bała? - na jego wargach malował się łobuzerski uśmieszek. Pokręciłam przecząco głową z odważną miną i pociągnęłam chłopaka w strone budynku. Kupiliśmy bilety i weszliśmy do środka. Było tak jak można się było spodziewać, ciemno, prawie nic nie widać, a w niektórych miejscach stały jakieś okropne figury woskowe. Staraliśmy trzymać się razem. Wera co jakiś czas podchodziła do figur, a potem odskakiwała z przerażeniem i od razu wtulała się w Blondynka, którego to nawet cieszyło. Zatrzymałam się przy wejściu do jakiegoś bocznego pomieszczenia, z którego wydobywały się dziwne dźwięki. Ciekawość była moją wrodzoną cechą, więc musiałam to sprawdzić. Zajrzałam do pomieszczenia. Chciałam zawołać resztę, ale wszyscy gdzieś odeszli. Dopiero po chwili zauważyłam ciemną sylwetkę, kierującą się w moją stronę. Przywarłam plecami do ściany z myślą, że to pracownik tego domu, mający na celu straszenie ludzi, ale gdy postać się zbliżyła, zobaczyłam, że to Zayn. Ulżyło mi.
- Co tu robisz? - mulat uniósł pytająco jedną brew.
- Zajrzałam tu, a gdy chciałam zawołać resztę, was już nie było. - wzruszyłam ramionami.
- Też się odłączyłem i nie moge ich znaleźć. - zaśmiał się cicho. Zerknął w głąb pomieszczenia. - I co tam jest?
- Jeszcze nie wiem. Sama się boje. - parsknęłam śmiechem, a chłopak pokręcił głową z dezaprobatą. Chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie do środka.
- Nic tu strasznego nie ma. Widzisz? - wskazał na sztuczną, pustą trumnę w której leżała postać wampira. Zaśmiałam się kiwając głową i stanęłam pod ścianą. Wtedy poczulam, jakby coś chodziło mi po ramieniu. Odskoczyłam na bok, a z moich ust wydobył się cichy pisk. Zayn nie wiedział co się stało, więc podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Shh, to tylko sztuczny pająk. - ściągnął z mojego ramienia gumowego pająka, a ja odetchnęłam z ulgą. Chciałam wyjść z objęć Mulata, jednak ten stanowczo przyciągał mnie do siebie.
- Możesz mnie już puścić. - uniosłam obie brwi.
- A jak nie chcę? - spojrzał mi w oczy i przysunął nas oboje do ściany. Delikatnie mnie do niej przyparł. - Czemu Harry ma zawsze takie szczęście? - westchnął i spuścił wzrok.
- O co ci chodzi, Zayn? - zmarszczyłam czoło. Nie miałam pojęcia o czym on mówi.
- Musze czegoś spróbować, wybacz mi to ale nie wytrzymam.- nachylił się w moim kierunku i dotknął swoimi wargami moich. Złożył na nich długi i czuły pocałunek, po czym odsunął się z westchnięciem, a wtedy do pomieszczenia wpadł Louis.
- No tu jesteście! Nie mogliśmy was znaleźć. - zaśmiał się i chwycił nas za nadgarstki. Byłam tym oszołomiona. Nie docierało do mnie to, co przed chwilą zrobił Zayn. I dlaczego to zrobił. W głowie cały czas miałam jego pytanie "Czemu Harry ma zawsze takie szczęście? ". Czyżby Zayn coś do mnie czuł? Ale przecież ja miałam Harry'ego. Moim chlopakiem był jego najlepszy przyjaciel. Teraz musiałam się zastanowić, czy powiedzieć o tym wszystkim Loczkowi. Wiedziałam, że będzie zły na Zayna, a tego bym nie chciała. Zachowam to dla siebie.
Dołączyliśmy do reszty. Jeszcze przez chwilę kręciliśmy się po domu strachów, aż w końcu wszystkim się znudziło i wyszliśmy.
Wspólnie stwierdziliśmy, że pojedziemy już do domu, a chłopaki zaproponowali, abysmy dzisiaj u nich nocowali. Paulina bez wahania się zgodziła, zresztą my też jednak problem był z moją ciocią.
- Nie martw się, pojedziemy teraz do Twojej cioci i ją przekonamy. - Harry szepnął mi na ucho, w drodze do domu cioci Izy. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wysiadł z nami Harry i Niall. To oni mieli namawiać naszą ciocię, bo w końcu byłyśmy ich dziewczynami. Weszliśmy do środka. Ciocia zdziwiła się na ich widok.
- Dobry wieczór. - Harry uśmiechnął się i zaraz uczynił to też Niall. Zabrali ciocię do kuchni i zaczęli ją namawiać, a nam kazali poczekać w salonie. Co jakiś czas z pomieszczenia obok dochodziły śmiechy, co znaczyło, ze są na dobrej drodze. W końcu cała trójka weszła do salonu.
- Idzcie. - ciocia uśmiechnęła się wesoło i poklepała mnie po ramieniu. Przytuliłam ją i wraz zWerą pobiegłam na górę po coś do spania. Spakowałyśmy potrzebne rzeczy do torby i zbiegłyśmy na dół. Jeszcze raz podziękowałam cioci i wszyscy opuściliśmy dom.  Wsiedliśmy do auta.
- To szykuję się przyjemna noc, nie chłopaki? - Louis zaśmiał się i zerknął na Liama, potem Nialla i Harry'ego,a  oni sparaliżowali go wzrokiem.
Dojechaliśmy na miejsce po piętnastu minutach. Zayn z Louisem usiedli przed telewizorem, Liam poszedł pokazac Paulinie pokój,w  którym miałaby spać, bo jeszcze nie byli parą a, Niall z Werą szli na górę, dając sobie buziaki co drugi schodek.
- Zapraszamy zaraz na seans filmowy! - Zayn krzyknął na cąły dom, by na pewno wszyscy to usłyszeli. Ja z Harry'm weszliśmy do jego sypialni. Chłopak ułożyl się na łóżku.
- Jak chcesz kochanie, to idź wziąć prysznic, przebierz się w tą swoją słodką piżamkę i zejdziemy na dół. - zaśmiałam sie i nic nie mówiąc wyszłam do łazienki. Już po dwudziestu minutach byłam z powrotem. Loczek wpatrywał się we mnie z przygryzioną wargą.
- No co? - rozłożyłam ręce i zaśmiałam się wesoło. Podniósł się do pozycji siedzącej.
- Nic, podobasz mi się tak. - mrugnął do mnie i wstał. Sięgnął do szafki po bokserki i wyszedł do łazienki. Zeszłam na dół, gdzie siedział już Liam z Pauliną, a zaraz dołączyli do nas Niall z Werą, trzymający się za ręce. Trafiło mi się miejsce obok Zayna. Dziwnie się czułam i widac było, ze on też tym wszystkim jest zmieszany, ale staraliśmy się nic nie okazywać. Posłał mi tylko przepraszający uśmiech i włączył film, a chwilę po tym dołączył do nas Harold. Usiadł na podłodze, tak jak pierwszego dnia gdy byliśmy u nich.
W połowie filmu Niall przysypiał na ramieniu Wery, Paulina już ziewała, Liam spał. Louis i Harry nawzajem się przytulali, a z ich ust wydobywały się ciche chrapnięcia, co znaczyło, że też już śpią. Tylko ja i Zayn nie spaliśmy. Zerknęłam na niego.
- Nie powiem Harry'emu. - chłopak odetchnął.
- Dziękuje i przepraszam, ale.. - westchnął i zwilżył usta językiem. - Po prostu jesteś.. - niestety nie dokończył, bo obudził się Harry i wykręcił głowę w naszą stronę, wlepiając w nas swoje zaspane oczy. Posłałam mulatowi delikatny uśmiech i przeniosłam wzrok na Harry'ego.
- Chodźmy do łóżka. - wychrypiał, a ja cicho się zaśmiałam. Zabrzmiało to dość dwuznacznie, ale w tej chwili chodziło tylko o spanie. Podniosłam się z łóżka, a przez swoją niezdarność potrąciłam Louisa, który podskoczył jak porażony i krzyknął. Obudził wszystkich i posłał im przepraszające uśmiechy. Wzięłam Harry'ego za rękę i ruszyłam z nim w kierunku schodów, jeszcze raz posyłając po drodze uśmiech Zaynowi. To samo uczyniła Wera z Niallem i Paulina z Liamem. Mimo, że mieli spać osobno, weszli do jednego pokoju.
Podeszłam do łóżka i wsunęłam się pod koldrę. Dołączył do mnie Harry i przyciągnął mnie do swojego boku. Przez chwilę leżeliśmy w ciszy. Cały czas zastanawiałam się nad tym krótkim zdarzeniem w domu strachów. Nie dawało mi to spokoju. Sądziłam, ze Harry już śpi, ale nagle pocałował moje czoło, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Przyłożył wargi do mojego ucha.
- Dobranoc. Kocham cię..





-----------------------------


Autorka. Długo musieliście czekać, ale rozumiecie - szkoła i te sprawy. Zbliża się koniec roku więc rozdziały będą rzadziej. Mam nadzieje, ze sie podoba choć nie jest tak jak sobie to wyobraziłam.
Jeśli macie facebook'a, to lajkujcie:
 https://www.facebook.com/TylkoSzlachtaKochaOneDirection
oraz :
 https://www.facebook.com/pages/I-we%C5%BA-tu-go-nie-kochaj/318733444837084

środa, 9 maja 2012

Informacja

Wybaczcie, ale rozdział 11 pojawi się w weekend, a najwcześniej w piątek. Brak czasu, brak pomysłu na kolejny, a nie chciałabym pisać na siłę i was zawieść.
Także cierpliwości, a zostanie ona wynagrodzona!


piątek, 4 maja 2012

Rozdział 10

Tęskniłam, za tymi roześmianymi twarzami chłopaków. Za tym, jak sobie nawzajem dogryzali. Może to dziwne, ale spędziłyśmy z nimi wspaniałe dwa tygodnie, jedne z najwspanialszych w naszym życiu. Niestety ta wspaniała sielanka nie mogła trwać za długo. Nie mogłam zrozumieć Paul'a - menadżera zespołu. Dlaczego nie pozwolił im się z nami spotykać? Przecież przez nas zespół by się nie rozpadł, a to, że chłopaki spędzali z nami wolne chwile nie było niczym złym. Widać szczęście przy ich boku nie było nam pisane.
Dziś znów byłyśmy umówione z Pauliną. Wyciągnęła nas na miasto, ale potrzebowałyśmy tego.  Musiałyśmy oderwać się od ciągłego myslenia o chłopakach.
Miałyśmy w planach zwiedzić kilka miejsc. Chciałyśmy dowiedzieć London Eye, Tower Bridge i przepłynąć się Sekwaną, Big Ben'a i kilka innych charakterystycznych dla Londynu miejsc. W końcu byłyśmy w Anglii już prawie miesiąc, a nie zobaczyłyśmy zupełnie nic, oprócz sklepów.
Nie obyło się też bez przejażdzki piętrowym autobusem i odwiedzenia kilku Primark'ów.
Ja robiłam zdjęcia, a dziewczyny chętnie do nich pozowały. Dzisiaj był pierwszy dzień, kiedy tak naprawdę się śmiałyśmy po tym wszystkim. Może nawet na chwilę zapomniałyśmy o uczuciach, jakimi darzymy chłopaków i cieszyłyśmy się chwilą. Musiałyśmy się z tym pogodzić, przecież "nic nie trwa wiecznie", a życie musi toczyć się dalej, mimo wzlotów i upadków - trzeba trwać.
Kupiłyśmy sobie ogromne lody i chodziłyśmy po ulicach miasta, śmiejąc się i wygłupiając. Dziewczyny zatrzymały sie przy jakiejś wystawie sklepowej, ja jednak szłam dalej. Dopiero po kilku metrach zauważyłam, że dziewczyn nie ma ze mną.
- Ej no chodźcie! - machnęłam do nich ręką z poirytowaną miną. Uwielbiałam chodzić po sklepach, ale na dzisiaj miałam już dość. Byłyśmy tu 23 dni, a odwiedziłyśmy chyba więcej sklepów niż w całym swoim życiu.
- Moment! - Wera spojrzała na mnie, a potem znów wbiła wzrok w wystawę sklepową. Dziewczyny wskazywały na cos palcem. Pewnie buty, bo jak zdążyłam zauważyć - wszystkie byłyśmy ich maniaczkami.
- Dobra, ja idę bez was. - zaśmiałam się i wywróciłam oczami. Dziewczyny nie bardzo się tym przejęły i nadal komentowały coś na wystawie. Odwróciłam się, zdążyłam ujść jeden krok i poczułam, że wpadam na kogoś. Udało mi się uratować loda przed roztrzaskaniem na czyjejś bluzce. Zanim spojrzałam w górę, poczułam znajomy zapach, który przyjemnie drażnił moje nozdrza. Poznałabym go wszędzie,  le przecież takie perfumy mogła mieć połowa mężczyzn w Londynie. Jednak się nie myliłam. Uniosłam wzrok i cicho westchnęłam. To był Harry. Uśmiechał się. Znowu się rozpływałam. Wystarczył jede jego uśmiech i wszelkie moje starania, aby o nim nie myśleć szły na marne. Wiedziałam, że teraz kolejne kilka dni będę myślała tylko o dzisiejszym krótkim spotkaniu.
- Wybacz. - szepnęłam i chciałam zawrócić do dziewczyn, ale Loczek stanowczo chwycił za mój nadgarstek, zmuszjąc mnie do zostania.
- Musimy pogadać. - powiedział, z uśmiechem na ustach. I z czego on się tak cieszył? Dla mnie w tym wszystkim nie było powodu do radości. Zerknęłam na Werę i Paulinę. Dziewczyny zauważyły co jest grane i przysiadły na ławce, ale obserwowały nas ukradkiem. Odwróciłam się z powrotem do Harolda.
- Jesteś pewien że możesz? - zapytałam, z kpiącym uśmieszkiem na ustach. Harry zmrużył oczy i westchnął. Tak, ten ton był nie na miejscu.
- Przecież wiesz, że to nie mój wybór. - puścił mój nadgarstek i przeczesał palcami swoje kręcone włosy.
- Mhm, ale..- chciałam mu wygarnąć, że gdyby chcieli, to znaleźli by chwilę czasu, ale ugryzłam się w język. Nie potrzebnie miałabym się denerować. - No więc słucham, o czym mamy pogadać? - powiedziałam oschle i spojrzałam w jego tęczówki, ale szybko odwróciłam wzrok. Znów bym się w nich rozpłyneła, a to nie było mi potrzebne.
- Ja tak dłużej nie mogę. Spędzaliśmy z wami prawie każdy dzień przez dwa tygodnie, zdążyłem się przyzwyczaić i bardzo was polubić. - westchnął i kontynuował. - Razem z chłopakami stwierdziliśmy, że nie damy sobą manipulować. To nasze życie, a kariera nie przepadnie. Zresztą to nie jest najwazniejsze. W dupie mam to co piszą media, przy Tobie jestem szczęśliwy. - ostatnie słowa wypowiedział już spokojniejszym tonem, przez cały czas wpatrując się w moją twarz.
- Harry, ale.. - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.
- Shhhh... po prostu powiedz, że się cieszysz.
- Oczywiście, że się cieszę.  Bez was było .. nudno. - wzruszyłam ramionami. Na usta chłopaka wpłynął szeroki uśmiech. - Ale nie chcę, żebyście przez nas mieli kłopoty z waszym menadżerem.
- Nie martw się. Już z nim rozmawialiśmy, a właściwie to wszyscy nawzajem się na siebie darliśmy. W końcu powiedział, żebyśmy robili co chcemy, tylko mamy potem nie żałować. - westchnął. - Co to za dziewczyna? - wskazał na Brunetkę, siedzącą obok Weroniki.
- Paulina, poznałyśmy ją niedawno. Miła. - uśmiechnęłam się. Za chwilę zza rogu wyszła reszta chłopaków. Uśmiechnęli się na mój widok. Zerknęłam na dziewczyny. Paulina nie mogła uwierzyć własnym oczom, mimo, że opowiadałyśmy jej o chłopakach i tym co się zdarzyło, rozdziawiła usta i przyglądała się chłopakom z błogą miną.  Jak to każda Directionerka, marzyła o tym, aby ich spotkać.
- Harry ci wszystko wyjaśnił? - Lou uniósł brwi i uśmiechnął się. Kiwnęłam głową.
- Czyli widzimy się jutro u nas na imprezie? Tym razem takiej prawidłowej, będzie więcej osób. - Zayn wyszczerzył się w zadowolonym usmiechu.
- Jasne, czemu nie. - Lou odetchnął. Zerknęłam na niego pytająco.
- To dobrze, bo Niall i Harry ciągle marudzili, że.. - Lou nie dokończył, bo Blondynek sprzedał mu kopniaka w kostkę. Zaśmiałam się.
- Ale możemy zabrac naszą koleżankę? - wskazałam na Paulinę, a chłopcy pokiwali głowami. Przywołałam dziewczyny ręką.
Podeszły do nas. Paulina wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Wera posłała wszystkim uśmiech i przytuliła się do Nialla. W końcu usmienchała się w pełni szczerze.
Zapoznałyśmy chłopaków z Pauliną. Dziewczyna ciągle przyglądała się Liam'owi, a on zerkał na nią. Może szykuje się kolejne Big Love?
Dogadałyśmy szczegóły jutrzejszego spotkania z chłopakami. Miała to być impreza nad basenem, więc musiałyśmy zaopatrzyć się w kostiumy kąpielowe. Gdy tylko pożegnałyśmy się z chłopakami, ruszyłyśmy znów do sklepów, w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego.  Ja kupiłam kostium z malinową górą i seledynowo, malinowo, czarnymi majtkami, Wera jakiś w kwiatki, a Paulina zwykły błękitny, ale prezentowała się w nim cudownie.
Umówiłyśmy się z Pauliną, że do nas przyjedzie i wszystkie razem pojedziemy do chłopaków. 
Dziewczyna była u nas punktualnie o 18. W domu chłopaków miałyśmy być trochę po, więc akurat zdążymy dojechać.
Ostrzegłyśmy ciocię, ze wrócimy późno. Prosiła tylko, żebyśmy nie wypiły za dużo, choć my oczywiście zastrzegałyśmy się, że pewnie nie tkniemy alkoholu.
Wsiadłyśmy w taksówkę. Paulina prawie przez całą drogę nadawała, że nie może się doczekać i dziękuje nam, bo spełniło się jedno z największych jej marzeń. To było także nasze marzenie i na początku nie mogłyśmy uwierzyć, że się spełniło.
Po kilkunastu minutach drogi byłyśmy na miejscu. Na podwórku kręciło się kilka osób, a przed domem staly jakieś auta. Zapłaciłyśmy za taksówkę. Gdy bylyśmy przy drzwiach, nasza nowo poznana koleżanka ścisnęła moją dłoń.
- Spokojnie. - zaśmiałam się wesoło i posłałam jej uspokajający uśmiech.
- Łatwo ci powiedzieć. - wywróciła oczami i rozluźniła uścisk. Zapukałyśmy, a już po chwili drzwi otworzył nam Zayn, witając nas ciepłym uśmiechem. Przytulił każdą po kolei i wpuścił nas do środka.
W mieszkaniu grała muzyka i słychać było rozmowy jakiś ludzi. Jak przypuszczałam, znajdzie się tu na pewno kilka znanych osób.
Weszłyśmy do salonu. Jak zwykle mnóstwo przekąsek, przy których kręcił się już Niall. Przy stereo kręcił się Zayn, wybierając kolejne płyty, Louis zabawiał gości, a Harry'ego i Liam'a nie było.
Niall od razu gdy nas zobaczył, podszedł się przywitać a na ustach Wery złożył delikatnego buziaka. Widać, że ją zaskoczył ale nie miała nic przeciwko.
Chłopcy przedstawili nas reszcie gości. Niektórzy nas zagadywali i wszyscy byli naprawdę mili.
Martwiło mnie to, że nie dostrzegam nigdzie Harry'ego. Zaczęłam się rozglądać, wyszukując chłopaka pomiędzy ludźmi, ale nigdzie go nie znalazłam. Nie uszło to uwadze Louisa. Chłopak podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie martw się. Przygotowuje coś z Liamem przy basenie. - mrugnął i odszedł, cicho się śmiejąc. Zaraz  po tym do salonu wparował Liam, ogłaszając, że możemy już udać się do ogrodu, bo wszystko jest przygotowane. Wyszłam na zewnątrz.
Dookoła basenu poustawiane były leżaki, włączone było już oświetlenie, ponieważ powoli się ściemniało, stały tez jakieś stoliczki z jedzeniem i napojami, a w tle leciała muzyka, dobiegająca z domu.
Harry siedział na brzegu jednego z leżaków i przyglądał mi się z uśmiechem. Zanim do niego podeszłam, zorientowałam się gdzie są dziewczyny. Wera zajadała się czymś razem z Niallem, a Paulina rozmawiała z którymś z gości.
Odważnym krokiem ruszyłam w stronę Loczka.
- Cześć piękna. - wyszczerzył się, gdy byłam już bliżej. Nie spodziewałam sie takiego komplementu z jego strony i czułam, że się rumienię.
- Cześć. - posłałam mu wesoły uśmiech i usiadłam na leżaku obok. Chłopak wstał i zaczął się rozbierać, a ja przyglądałam mu się z uśmiechem.
- W końcu to impreza na basenie. Mam nadzieje, że dzisiaj nie będę cię musiał wrzucać siłą w ubraniach? - Uniósł brwi, zdejmując koszulkę. Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.
- Nie, mam kostium. - poruszałam brwiami i wstałam, aby się rozebrać. Harold zbliżył się do mnie, położył jedną dłoń na moim biodrze i nachylił mi się nad uchem.
- To pochwal się.. - wyszeptał. Stał tak jeszcze przez chwilę i pewnie stałby dłużej, gdyby nie to, że na leżaku obok rozłożył się Louis i przerwał nam tą cudowną chwilę swoim kaszlem. Momentalnie Loczek odsunął się ode mnie, a ja zwróciłam głowę w jego stronę.
- No co tam gołąbeczki? Przerwałem wam w czymś? - zmrużyłam oczy i nie odpowiedziałam na pytanie chłopaka. - Tak też myślałem, ale kontynuujcie. Udawajcie, że mnie tu nie ma. - Zakrył oczy dłonią i zaśmiał się głośno.
Pokręciłam głową z dezaprobatą. Równo z Harrym się zaśmialiśmy i oboje pozbyliśmy się ubrań. Przez moment Loczek przyglądał mi się, słodko przygryzając dolną wargę.
- Żyjesz? - pomachałam mu dłonią przed oczami. Pokiwał głową i rozłożył się na leżaku. Po chwili dołączył do nas Zayn i Liam, za nimi Paulina, a potem Niall i Weronika. Wszyscy rozłożyli się na leżakach obok siebie. Ja siedziałam pomiędzy Harrym i Lou. Obok Harry'ego siedział Liam i Paulina, a obok Louisa Niall z Weroniką. Zayn przycupnął na brzegu mojego leżaka, bo nie chciał być tak daleko ode mnie, Harolda i Lou, bo pozostali zajmowali się sobą.
Co jakiś czas zerkałam na Werę i Nialla, którzy nawzajem karmili siebie jakimiś smakołykami, a Blondynka chwaliła się, że potrafi z lotu złapać do ust czekoladowego groszka.
Liam i Paulina o czymś zawzięcie dyskutowali, chociaż oboje zerkali na siebie z rozmarzeniem.
Za to ja, rozmawiałam z Zayn'em, a czasem do konwersacji wtrącił się Louis, dając jak zwykle swoje głupie komentarze. 
- A jeśli mogę zapytać, masz wśród nas jakiegoś swojego faworyta? To znaczy, zanim nas poznałaś. - Mulat posłał mi wesoły uśmiech. Trudno było mi na to pytanie odpowiedzieć, bo wszystkich ich uwielbiałam tak samo.
- Nie, raczej każdego darzyłam równą sympatią. - uniosłam brwi.
- Darzyłaś? - Zayn dopytywał dalej. - Czyli coś się zmieniło?
- Zayn, przecież wszyscy dobrze wiemy, kogo lubi najbardziej, prawda Harry? - zerknął na Loczka, a na jego wargach pojawił się nikły uśmieszek. Mimo wszystko, miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Przez cały czas gdy rozmawiałam z Zayn'em i Lou, on ani razu nic nie dopowiedział. Chciałam zapytać o co chodzi, ale zagadnął do niego Liam. Próbowałam się przysłuchać, o czym rozmawiają, ale nic nie słyszałam, przez ciągle nadającego Lou.
Kiedy skończyli, Liam wstał i podszedł od drugiej strony do leżaka, na którym była Paulina. Uśmiechnął się szarmancko i wyciągnął do niej prawą dłoń.
- Zatańczysz? - uniósł obie brwi. Mina dziewczyny była nie do opisania. Malowało się na jej twarzy szczęście, zauroczenie, zaskoczenie i coś jeszcze.
- Jasne. - odwzajemniła jego uśmiech i podniosła się z leżaka, chwytając dłoń chłopaka. Zanim zaczęli tańczyć, Liam przechodząc obok Nialla, szepnął mu coś na ucho, a Blondynek pokiwał głową.
Przekazał to Louisowi, a potem sam wstał i chwycił Werę za rękę, ciągnąc ją do basenu. Blodnynka opierała się, ale w końcu mu uległa i będąc w ramionach Nialla znalazła się w basenie.
Lou przez dłuższą chwilę przyglądał się mi z rozbawieniem, a potem przekazał 'wiadomość' Zayn'owi. Brązowooki podniósł się z leżaka i szybko się ulotnił.
Jasne, jak zwykle ja o niczym nie wiedziałam. Louis wstał, podszedł do Harry'ego, pożyczył mu cicho powodzenia, licząc, że tego nie słyszę i odszedł. O co mogło im chodzić?
- O co im wszystkim chodzi? - zerknęłam na Harolda, licząc, że czegoś się dowiem. Ten jednak sięgnął do stolika po kubeczek z przeźroczystym płynem. Jak się domyśliłam, byl to alkohol. Wstał i usiadł na brzegu mojego leżaka, ale nie patrzył na mnie. - Harry? - westchnął.
- Słuchaj... - zaczął i podniósł wzrok. Spojrzał prosto w moje oczy. Starałam się być poważna i nie rozpłynąc się w jego zielonych, cudownych oczach, a to było trudne.
- Tak? - uniosłam brwi.
- Dziwnie mi o tym mówić, bo to wszystko jest bezsensu. Ale muszę, chce, abyś wiedziała. - to było coraz dziwniejsze, ale miałam zamiar dać mu dokończyć. Chłopak sięgnął po moją dłoń i skrył ją w swoich dużych dłoniach. - Od początku, kiedy cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Wiem, że to brzmi tandetnie i mogłabyś usłyszeć to od każdego innego, ale posłuchaj. - zwilżył swoje malinowe wargi językiem i kontynuował. - Po prostu wiedziałem, że nie jesteś jak każda inna. Poznałaś nas, wiedziałem, że jesteś fanką, ale nie prosiłaś o autografy, zdjęcia ani nie piszczałaś. Poza tym rozpłynąłem się w twoich błękitnych oczach, w które mógłbym patrzeć godzinami.. - uśmiechnął się czule, nie przestając wpatrywać się w moje oczy. Nie chciałam wiedzieć jak wygląda mój wyraz twarzy, ale byłam w szoku. - Potem się spotkaliśmy, polubiłem cię. W końcu mi się spodobałaś. No i nadeszło, wiesz.. zakochanie. Wiem, że jestem pieprzonym egoistą, bo mówiąc ci to, teraz dbam tylko o moje szczęście, licząc, że to odwzajemniasz. A może ty tego nie chcesz? - westchnął.
- Ale ja.. - nie wiedziałam co powiedzieć. To była chwila jak ze snu.
- Daj mi skończyć. - przerwał i kontynuował swój monolog. - Musiałem ci to powiedzieć. Przed chwilą, jak rozmawiałaś z  Zayn'em, dopadły mnie wątpliwości, chociaż wcześniej wydawało mi się, że odwzajemniasz moje uczucia. Więc powiedziałem : teraz, albo nigdy stary. - westchnął. - Wiem, że nie ma co liczyć na związek. Ty jesteś z Polski, ja stąd, za miesiąc wyjeżdżasz. Wiem też, że nawet jeśli bylibyśmy z sobą przez ten krótki miesiąc, potem byłby tylko smutek.. ale nie potrafię. Pozwól mi się sobą nacieszyć chociaż przez ten miesiąc. Chciałbym cię przytulać zawsze i bez powodu, a nie tylko dzięki siedmiu minutom w raju. Chciałbym poczuć smak twoich miękkich warg i mieć cię blisko siebie. Jeśli odwzajemniasz moje uczucia, pozwól nam na chwilę szczęścia.. - opuścił wzrok.
Brakło mi języka w gębie. Harry Styles własnie wyznał mi miłość. Ziszczenie moich najskrytszych snów. Cud. Nie mogłam tego inaczej określić. Nie wiedziałam, jak to skomentować. Westchnęłam ciężko, ujęłam palcami podbródek chłopaka i uniosłam jego głowę.
- Dobrze... pozwólmy sobie na chwilę szczęścia. - w momencie na ustach Loczka pojawił się szeroki uśmiech. Nachylił się nade mną i złożył na moich wargach długiego i czułego buziaka. Przez moje ciało przeszedł miły dreszczyk, a usta przyjemnie mrowiły.  Rozległy się brawa. Oboje z Harry'm odwróciliśmy głowy. Wszyscy, łącznie z resztą gości stali i wpatrywali się  w nas z uśmiechem. Na czele oczywiście stał Lou, obok niego Paulina z Liamem, trzymając się za dłonie, jakby dopiero skończyli taniec i Niall, który obejmował Werę.
- To mamy kolejną parę! - jak zwykle Lou musiał to skomentować. Po jego słowach wszyscy się zaśmiali i wrócili do swoich zajęć.
Przez resztę wieczoru gadałam z Harry'm. Co jakiś czas dawał mi słodkie buziaki i mnie przytulał. Paulina prawie cały czas tańczyła z Liamem. Widac, że ciągnęło ich do siebie. A Wera po długiej kąpieli z Niallem w basenie, zniknęła gdzieś z nim we wnętrzu domu. Niestety jak to zwykle mawiam "nic nie trwa wiecznie". Impreza dobiegała końca. Wera cała poczochrana pojawiła się na dole, a zaraz za nią zbiegł Niall z rozpięta koszulą. Dość dziwnie to wyglądało.
Kiedy czekałyśmy na Paulinę, wzięłam jeszcze szklankę z sokiem i zaczęłam powoli sączyć napój.
- Wiesz co Adżi.. - zaczęła Wera. Zerknęłam na nią, przełykając kolejna porcje soku. Uniosłam pytająco brew. - Straciłam dziewictwo z Niallem. - chyba się przesłyszałam. W momencie cała zawartość moich ust znalazła się na podłodze, a ja zaczęłam się krztusić, na co Blondynka zareagowała gromkim śmiechem.
- Jak to? - zapytałam nadal kaszląc.
- Normalnie, żartowałam. - ponownie się zaśmiała a ja posłałam jej paraliżujące spojrzenie.
- Kiedyś cię zabiję. - wytknęłam jej czubek języka. Za chwilę przyszedł Niall, a zaraz za nim Harry, Liam i Paulina.
- I jak, udało się?- Blondynek poruszał brwiami, nie kryjąc rozbawienia. Wera pokiwała głową i zaśmiała się. - Mi też udało się ich nabrać. - wskazał kiwnięciem głowy na chłopaków.
Pożegnaliśmy się. Przytuliłam Harry'ego i pocałowałam go na pożegnanie. To samo uczyniła Wera z Niallem, a Paulina cmoknęła Liama w policzek. Chłopak był widocznie zawiedziony, więc jeszcze ją do siebie przytulił.
Taksówka już czekała. Wsiadłyśmy i odejchałyśmy w stronę domu.
To był najlepszy dzien w moim życiu. Teraz byłam w pełni szczęśliwa.


--
Autorka.
No to jest 10 rozdział, mam nadzieje, że się spodoba. Nie mogło być cały czas dobrze, ale nie mogło być też ciągle źle, prawda? :)
Dziękuje wam za tak liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie jaką radość sprawia mi czytanie, ze wam się podoba.:)

Jesli macie jakieś uwagi bądź propozycje, piszcie. :>




środa, 2 maja 2012

Rozdział 9.

Dziś mijają równe dwa tygodnie odkąd jesteśmy w Londynie. Nigdy nie spodziewałybyśmy się takiego obrotu spraw. Owszem, marzyłam, żeby spotkać chłopaków, ale nie sądziłam, że będę spędzać z nimi każdy dzień.
Przed nami jeszcze półtora miesiące świetnej zabawy w towarzystwie chłopaków, a potem już tylko smutek, po powrocie do Polski. Ciężko było mi myśleć, że nie będę mogła oglądać tych roześmianych twarzy, patrzeć jak się przekomarzają, czuć delikatnego dotyku Harry'ego i cieszyć się szczęściem Wery. Z każda chwilą, dniem, godziną, zbliżałyśmy się do wyjazdu.
Rozłąka będzie bolesna, ale przecież nic nie trwa wiecznie.
Na dzisiaj nie miałyśmy planów. Zapowiadało się totalne lenistwo, ewentualnie spacer do miasta po południu.
Włączyłyśmy sobie telewizję. Akurat na HBO leciało Karate Kid. Oglądąłam ten film już wiele razy, jednak chętnie obejrzałam go jeszcze raz.
Objadałyśmy się ciasteczkami, które znalazłyśmy w szafce w kuchni, jednak każda z nas była jakby nieobecna. Myślami zupełnie gdzieś indziej. W ogóle nie skupiałyśmy uwagi na filmie. Weronika myślała o Niallu i o wczorajszym ich pocałunku, a ja o 'siedmiu minutach w raju' jakie przeżyłam z Harry'm w jego pokoju. To naprawdę był raj, nic więcej wtedy nie było mi potrzeba. Tylko on.
Nie mogłam ukrywać dłużej tego, że lubiłam Loczka naprawdę bardzo mocno. Lubiłam.. nie wiem czy nie powinnam zacząć myśleć o mojej sympatii inaczej. Przy nim wariowałam. Tęskniłam po jednym dniu. . Ale czy on to odwzajemniał? Nie raz czytałam, że lubi flirtować, a może ja właśnie byłam tylko taką chwilową 'przygodą'? Z moich rozmyślań wyrwała mnie Wera.
- Myślisz, że to wszystko jest na serio? - zerknęła na mnie ze smutnym uśmiechem na ustach. Widząc moje pytające spojrzenie, cicho westchnęła. - Czy Niall naprawdę mnie, no wiesz... lubi? - dodała po chwili, ponownie wzdychając. Ciężko było mi odpowiedzieć na pytanie. Miałam tylko nadzieje, że Blondyn bierze Werę na poważnie i jej nie zrani. Kiwnęłam głową.
- Myślę, że tak. - posłałam przyjaciółce uśmiech, a ona go odwzajemniła. - Patrzy na Ciebie z większą miłością i zafascynowaniem niż na jedzenie. - obie się zaśmiałyśmy.
- Tak bardzo bym chciała. Nawet nie wiesz jak bardzo zaczęło mi na nim zależeć. Nie przypuszczałam, że można pokochać kogoś tak szybko i tak bardzo. - uśmiechnęła się.
- Można. - westchnęłam, a przyjaciółka posłała mi pytające spojrzenie. Dobrze wiedziała, co miałam na myśli, ale jak zwykle udawała głupią. Wzruszyłam tylko ramionami i spróbowałam skupić swoją uwagę na końcówce filmu.
Jeszcze około godziny siedziałyśmy przed telewizorem. Wreszcie postanowiłyśmy ruszyć tyłki i wyjść na miasto. Ubrałam się w coś odpowiedniego, na nos założyłam czarne RayBan'y i włożyłam czarne trampki.
Napisałam cioci sms-a, że wychodzimy i wrócimy pewnie wieczorem.
Wyszłyśmy z domu, kierując się tą samą drogą co zawsze. Mijając miejsce, w którym staranowałam Harolda, mimowolnie na moich wargach pojawił się uśmiech. W końcu tylko dzięki temu poznałyśmy chłopaków i teraz możemy cieszyć się ich towarzystwem. Kto wie, co by było, gdyby moja niezdarność?
Zajrzałyśmy do kilku sklepów. Nie obyło się rzecz jasna od kupienia czegoś zbędnego, ale nie mogłyśmy się powstrzymać - jak to my.
Właśnie wychodziłyśmy z jednego ze sklepów, kiedy poczułam delikatnie wibracje w swojej kieszeni. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś nieznany numer. Ciekawiło mnie kto to, bo przecież numer na tą angielską kartę miała tylko ciocia i rodzice. Mimo to odebrałam, a w słuchawce usłyszałam głos Harry'ego.
- Cześć, co tam? - uśmiechnęłam się sama do siebie. Wsłuchałam się w słowa chłopaka. Jego ton głosu był jakiś smutny. Zmartwiło mnie to. - Jasne, za piętnaście minut przy Milkshake. - kiwnęłam przy tym głową i rozłączyłam się. Wera uśmiechała się szeroko, ale jej mina zrzedła, widząc moją.
- Co jest? - uniosła brew i skrzywiła się.
- Nie wiem, mamy się spotkać za piętnaście minut przy Milkshake. Chcą nam coś powiedzieć, ale nie przypuszczam, by było to coś dobrego. - westchnęłam.
Skierowałyśmy kroki w stronę umówionego miejsca. Przez drogę cały czas zastanawiałyśmy się o co może im chodzić i dlaczego Harry był taki ponury. W głowie miałyśmy najczarniejsze scenariusze.
Chłopcy byli już na miejscu, kiedy dotarłyśmy. Wszyscy, oprócz Loczka, który stał z boku przytulili nas na powitanie. Nie rozumiałam o co mu chodzi, wczoraj było wszystko w porządku.
- Co chcieliście nam powiedzieć? - zaczęła Wera i zlustrowała wzrokiem każdego po kolei. Niall odsunął się na bok i stanął obok Harolda.
- Chodzi o to, że .. mhm .. - Zayn zaczął, ale już nie skończył.
- Nasz menadżer powiedział.. - Louis kontynuował, ale też nie dokończył. Westchnął cicho. Nie wiedziałam o co może chodzić.
- Wasz menadżer? - dopytałam, zerkając na Liam'a i licząc, że może on nam to wszystko wyjaśni. Chłopak westchnął.
- Nasz menadżer stwierdził, że mamy się z wami nie spotykać. - spuścił wzrok i wbił go w ziemię. Myślałam, że to jakiś głupi żart, który wymyślił Lou, ale ich grobowe miny wcale na to nie wskazywały. - Twierdzi, że nie skupiamy uwagi na tym, na czym powinniśmy. Podobno wszystkie media huczą, bo boją się, ze któryś z nas przeżyje zawód miłosny, gdy już pojedziecie, nie wiem jakim cudem dowiedzieli sie, że jesteście Polkami. W każdym razie nie możemy się z wami widywać, nie ważne jak bardzo byśmy chcieli.
Wera stała jak wryta w ziemię, a ja nie wierzyłam w to co słyszę. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Wpatrywała się w Niall'a,  a on posyłał jej tylko przepraszające uśmiechy. Harry nawet na mnie nie patrzył.
- Aha.. no okej, rozumiem. - kiwnęłam głową. Starałam się zachować spokój, a w gruncie rzeczy miałam ochotę się rozpłakać. - Jasne. - dopiero po tym Harry podniósł wzrok. Na jego twarzy malowało się coś w rodzaju bólu.
- Naprawdę chcielibyśmy ale rozumiecie.. siła wyższa. - Zayn postarał się wygiąć usta w coś na kształt uśmiechu.
Widać było, że tego nie chcą. Chłopcy wzięli od nas nasze nazwy na twitterze, żeby mogli czasem coś do nas napisać i przyszedł czas na pożegnanie. Przytuliłam każdego z chłopaków, a kiedy znalazłam się w ramionach Harry'ego, nie chciałam już z nich wychodzić.
Pomachaliśmy sobie na pożegnanie, chłopcy ruszyli w swoją stronę, a my w swoją. Dopiero teraz mogłyśmy dać upust swoim emocjom. Werze spłynęła łza po policzku, a moje oczy się zaszkliły.
- I co teraz? - Blondynka zapytała łamiącym się głosem. - Przecież ja go kocham! - zaczęła szlochać. Westchnęłam i przytuliłam ją do siebie mocno. Nie mogłam nic poradzić. Byłam w dokładnie takiej samej sytuacji. Stałyśmy przez chwilę, na środku chodnika. Wera płakała, a ja ją przytulałam. Sama miałam ochotę się rozpłakać, ale nie chciałam okazywać słabości. Nie teraz.
Chodziłyśmy jeszcze po sklepach, żeby to jakoś odreagować i poznałyśmy naprawdę miłą Polkę - Paulinę. Przyjemnie nam się z nią rozmawiało i potrafiła chociaż na chwilę oderwać nas od myślenia o chłopakach. Dziewczyna jednak zauważyła, że coś jest nie tak.
- Jesteście chyba jakieś smutne. - zaczęła brunetka z lekkim uśmiechem na ustach i zerknęła na mnie, a potem na Werę. - Może chcecie o tym pogadać? - zwilżyłam wargi językiem i kiwnęłam głową.
- To się może wydawać trochę nieprawdopodobne, ale to tylko prawda. - zaczęłam,a potem opowiedziałyśmy jej całą historię. Dziewczyna od razu nam uwierzyła. Okazało się, że też jest Directionerką i widziała nasze zdjęcia z chłopakami w internecie, ale nie wiedziała, że to my, bo przecież nie było widać naszych twarzy. Starała się nas pocieszyć, ale jak na razie nikt nie był w stanie tego zrobić. Umówiłyśmy się z nią na następny dzień i wróciłyśmy do domu.
Pierwszy dzień bez chłopaków jakoś przeżyłyśmy, ale kolejne były po prostu nudne.
Dzisiaj mijał osmy dzień, odkąd dowiedziałyśmy się, że już nie możemy się z nimi spotykać. Dni bez nich były puste i pełne nudy. Codziennie spotykałyśmy się z Pauliną i coraz bardziej ją lubiłyśmy. Dodawała nam trochę otuchy, jednak nic nie mogło zastąpić nam chłopaków. Wera cały czas chodziła przygnębiona. Ja starałam się to wszystko wymazać z pamięci, ale nie da się, gdy słyszę o One Direction na każdym kroku.



--
Autorka. Rozdział nie do końca wyszedł tak jak tego chciałam, no ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Na życzenie jednej z moich czytelniczek, wprowadziłam ją do akcji opowiadania. *.*
Poza tym dziękuje wam, za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem i już ponad 2000 odwiedzin. Bojecie rekordy. Dzisiaj mój blog ma już ponad 300 wyświetleń, a to o 100 więcej niż ostatnio. To naprawde motywuje do dalszego pisania i przede wszystkim wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Wczoraj w nocy, gdy jeszcze nie mogłam usnąć, zrobiłam sobie filmik. Powiedzmy, że promujący bloga. Nic w tym specjalnego nie ma, no ale tak to jest dać głupiemu Movie Maker'a.
Zapraszam do oglądania.
JEŚLI CZYTASZ, SKOMENTUJ :)