niedziela, 22 kwietnia 2012
Rozdział 2
Obudziłyśmy się około dziesiątej rano, nie wiem czemu, ale zrobiłyśmy to prawie jednocześnie. Pełna energii podniosłam się z łóżka i przyjrzałam się zaspanej jeszcze przyjaciółce.
- Hej królewno, pobudka! Jesteśmy w Londynie, jemy i idziemy zwiedzać! Nie ma czasu na spanie! - Wyszczerzyłam się, a Wera jakby nagle dostała dawki adrenaliny, wyskoczyła z łóżka i podeszła do drzwi tanecznym krokiem. Zaraz do niej dołączyłam. Odszukałyśmy kuchni. Z tego co zdążyłyśmy się zorientować, cioci już nie było, ale zostawiła nam na kuchennym blacie małą karteczkę. "Jak będziecie głodne, pogrzebcie w lodówce, coś dobrego się znajdzie. Uważajcie na siebie, będę około 6. Good luck! ". Zgniotłam karteczkę i wyrzuciłam ja do kosza. Wera stała już pryz lodówce i przeglądała jej zawartość. Można było się tego spodziewać, ona jadła prawie przez cały czas, a była szczupła. Zazdrościłam jej tego. Stanęłam obok niej i sięgnęłam do lodówki po masło, szynkę, ser i pomidory.
- Jak dla mnie wystarczy. - Wera pokiwała głową. Przeszukałam szafki i wyjęłam z jednej dwa talerzyki i noże. Wera kroiła pomidora, a ja smarowałam chleb masłem i układałam składniki na kanapkach. Po kilku minutach nasze śniadanie było gotowe. W pośpiechu je zjadłyśmy.
- Adżi, a jak ich dzisiaj spotkamy?! O boże. - Zaśmiała się Wera i pobiegła na górę. Parsknęłam śmiechem, wypłukałam talerzyk i również poszłam na górę. Dziewczyna grzebała w szafie. Dołączyłam do niej. Wyciągnęłam z garderoby ciemne rurki i ulubioną malinową koszulkę. Werusinka założyła szare rurki, białą koszulkę i zielony sweterek. Kiedy byłyśmy gotowe, wzięłam klucze i wyszłyśmy. Stanęłyśmy przed domem.
- Ta.. - Rozejrzałam się i parsknęłam śmiechem. - Właściwie to w którą stronę my mamy iść? - Otworzyłam szeroko oczy a Wera pociągnęła mnie w prawo.
- Najwyżej wrócimy. - Uśmiechnęła się, a ja zmrużyłam oczy i sparaliżowałam ją spojrzeniem. "Najwyżej wrócimy"gorzej, jeśli zajdziemy tak daleko, że gdy wrócimy, nie będziemy miały siły iść dalej. Ruszyłyśmy przed siebie. Przez drogę śmiałyśmy się z tego, że możemy mówić co chcemy a i tak nas tu nie zrozumieją, ja opowiadałam super żart mojego taty i wspólnie wspominałyśmy zeszłoroczne wakacje w Albanii, które do tej pory wydawały się być tymi najlepszymi.
Szłyśmy w dobrym kierunku, bo stopniowo rządek domków jednorodzinnych zaczął zamieniać się w coraz większe zabudowania. Na szyi miałam zawieszony aparat i ciągle robiłam zdjęcia, Wera też padła moją ofiarą, przez co chwilę narzekała, jednak w końcu stwierdziła, że musimy mieć jakieś pamiątki. Zrobiłyśmy sobie nawet wspólne zdjęcie, które planowałyśmy wysłać Paulinie, Patrycji i Natalii na facebook'u gdy wrócimy do domu cioci.
W końcu dotarłyśmy do miasta. Odwiedziłyśmy kilka sklepów, oczywiście obkupiłyśmy się i wydałyśmy mnóstwo kasy, jednak miałyśmy spory zapas. Już od dawna wiedziałyśmy że tu przyjedziemy, więc zbierałyśmy, aby móc jak najwięcej kupić. Wera kupiła sobie kilka koszulek i bejsbolówkę z amerykańską flagą, a ja w końcu zakupiłam swoje upragnione od dawna spodnie, też z motywem flagi, a do tego seledynową bejsbolówkę. Wyszłyśmy ze sklepu w pełni zadowolone. Oczywiście nie obyło się bez kupowania pierdółek, bransoletek, kolczyków, pierścionków i jakiś gadżetów. Czasem przechodzący obok nas chłopcy, uśmiechali się, a my wtedy wybuchałyśmy śmiechem jak głupie - a zresztą nimi jesteśmy.
- Adżi, patrz jakie ciasio. Mmm, brałabym. - blondynka wskazała na chłopaka, który stał kilka metrów od nas. Spojrzałam na niego i wyszczerzyłam się.
- Naaa. - wydałam z siebie głupawy okrzyk, co nie uszło uwadze chłopaka. Na szczęście tylko się zaśmiał, a Wera wybuchła głośnym śmiechem. Potem przez drogę wypominała mi cały czas ten fakt. Niestety nie udało nam się odnaleźć Milkshake, ale przecież to dopiero pierwszy dzień - a przed nami jeszcze wspaniałe dwa miesiące.
Wróciłyśmy do domu po godzinie dwudziestej. Zrobiłyśmy niezłą rundkę po mieście, przez co teraz padałyśmy ze zmęczenia.
Ciocia powitała nas w progu i uśmiechnęła się nikle, widząc torby z zakupami.
- Chyba nie muszę pytać jak było. Jakbyście chciały, kolacja jest na stole. - Uniosła brwi i tak jak poprzedniego wieczoru zniknęła w pokoju. Rozebrałyśmy się z butów i od razu popędziłyśmy do kuchni. Byłyśmy strasznie głodne, więc podczas jedzenia nawet nie rozmawiałyśmy, co w naszym przypadku jest dziwne. Po skończonym posiłku, zabrałyśmy torby i udałyśmy się na górę. Obie przebrałyśmy się w coś wygodnego i postanowiłyśmy zsunąć nasze łóżka. Wzięłam laptopa, położyłam się na łóżku a zaraz obok mnie znalazła się Weronika. Weszłyśmy na twittera, w nasze oczy rzucił się od razu wpis Liama, który napisał, że siedzi z chłopakami w domu, jedzą i oglądają stare komedie. Wera westchnęła.
- Czemu nas tam nie może z nimi być?! Nie rozumiem. - Zaśmiała się. Włączyłyśmy skype, gdzie czekały na nas już Paulina, Natala i Patrycja. Porozmawiałyśmy z nimi ponad godzinę, opowiadając o wszystkich "ciasiach" jakie widziałyśmy, przez kamerkę pokazałyśmy nasze zakupy, aż w końcu zachciało nam się spać.
Wpatrywałam się w sufit, leżąc na łóżku. Wykręciłam głowę w stronę dziewczyny, ona tez jeszcze nie spała.
- Pomyśl, że oni gdzieś tu są. Gdzieś niedaleko, tak blisko.. - Wera obróciła się na bok i zrobiła rozmarzoną minę.
- Czekają na nas, mówię ci to! - Zaśmiałyśmy się równocześnie. Rozmawiałyśmy jeszcze kilka minut, a kiedy zapadła cisza, obie szybko usnęłyśmy.
--
Autorka. Pierwsze rozdziały są nudne - chociaż może wszystkie takie są, ale potem akcja się rozkręci. :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podoba mi się. :D
OdpowiedzUsuńfajnie piszesz.
zaciekawiłaś mnie, czekam na nn. :)
zapraszam też do sb http://ilikeyouiloveyouihateyou.blogspot.com/ . :D
Kuźwa.;d Ja też mam takie odpały na mieście z kumpelami.;d Podoba mi się że to ich życie jest taki realistycze i podobne do naszego! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział. Jeśli oczywiście masz ochotę
http://i-hate-you-honey1d.blogspot.com/
A ja czytam dalej, bo mnie to wciągnęło; p
Świetny .. Kumpele są takie same jak moje .:D Robimy to samo co one .:DD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że to jeszcze nieb koniec .?
jasne, że nie. :P
Usuń