czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 5.

Przez następne kilka dni dziwnym trafem ciągle spotykałyśmy chłopaków z One Direction. Oczywiście wcale nam to nie przeszkadzało, bo obie byłyśmy tym wszystkim zachwycone, chodziłyśmy ciągle uśmiechnięte i szczerzyłyśmy się same do siebie.
Wera była jeszcze bardziej zauroczona Niallem, niż była, kiedy go jeszcze nie znała. Nie było minuty, ani godziny, aby nie wspomniała o czymś, co jej powiedział, lub co zrobił, jak na nią spojrzał, jak się uśmiechnął. Miałam wrażenie, że Blondynka nawet ciągnie do mojej przyjaciółki, cały czas z nią rozmawiał i szedł tylko obok niej, pytał się jej o zdanie i dzielił się z nią przepisami na dobre jedzenie, bo oboje tak samo bardzo kochali jeść.
A Harry.. eh, musiałam przyznać, że całkowicie się w nim zauroczyłam. Milion razy czytałam dużo ciekawostek na jego temat, oglądałam filmiki z nim w roli głównej i już wtedy mogłam stwierdzić, że jest naprawdę wspaniała osobą, ale na żywo, był jeszcze wspanialszy. Zabawny, kochany i opiekuńczy. Czasami miałam wrażenie, jakby to był mój starszy brat, a nie Harry Styles z One Direction, ten którego kocham ponad życie. Szkoda, że to była miłość czysto platoniczna.
Jestem straszną niezdarą, więc przez te  dni, gdzie spotkaliśmy się przy London Eye i w sklepie z Conversami, gdzie kupiłam sobie jedna parę, czarnych trampek -  wiele razy się potknęłam o własne nogi, nie raz zrzuciłabym coś z półki, Harry zawsze ratował mnie z opresji - prawie jak mój własny Anioł Stróż, całkiem przystojny Anioł Stróż.
- Chyba nigdy nie zapomnę tego, gdy przewróciłaś tą stertę pudełek z trampkami. - Wera zaczęła się śmiać. Odkąd to się stało, codziennie wypominała mi to zdarzenie. - Ale widzisz, Harry pomógł ci poukładać. - Uśmiechnęła się łobuzersko,w zamian za co dostała lekkiego kopniaka w kostkę.
- Przestań. Ty lepiej popatrz jak Niall się na Ciebie gapi.- Uniosłam jedną brew, posyłając przy tym przyjaciółce nikły uśmieszek. Zmrużyła powieki, ale zaraz przyśpieszyła kroku, a raczej zaczęła skakać, czy iść tanecznym krokiem.Pokręciłam głową z dezaprobatą i ruszyłam za koleżanką. Zatrzymała się dopiero po kilkudziesięciu metrach, gwałtownie się odwróciła i chwyciła mnie za ramiona. Na jej twarzy malowało się podekscytowanie.
- Ale śmiesznie by było, gdyby oni się w nas zakochali, tak jak w tych wszystkich beznadziejnych opowiadaniach, które piszą 11 latki. - wyszczerzyła się, jednak widać było, że wcale nie przeszkadzałoby jej, gdyby właśnie tak się stało. Zresztą ja też nie miałabym nic przeciwko. Do tej pory tylko marzyłam, żeby ich zobaczyć, chociaż przez chwilę na nich popatrzeć, a teraz prawie codziennie spędzałam z nimi trochę czasu. Coś niesamowitego. Westchnęłam i pokiwałam głową.
- Wera, nie byłoby śmiesznie. - zrobiłam poważną minę, a Werze zniknął uśmiech z twarzy. Przez chwilę stałam w milczeniu. - Chyba bym się zesrała ze szczęścia, gdyby tak było! - chwyciłam blondynkę za policzki i parsknęłam wesołym śmiechem. Odsunęłam się o krok i zaczęłam okręcać się wokół własnej osi. - Może byłoby tak jak w moim śnie? Zaprosiliby nas do siebie, potem chodziłybyśmy do nich codziennie,w  końcu zostałybyśmy na noc, a ja rano obudziłabym się wtulona w Harry'ego. - Zatrzymałam się. Strasznie kręciło mi się w głowie, więc kiedy chciałam ruszyć do przodu, zatoczyłam kółko i zatrzymałam się dopiero na słupku od latarni. Were to bardzo rozbawiło i zaczęła skręcać się ze śmiechu. Potarłam swoje czoło, którym przyłożyłam w owy słupek, a wtedy w oczy wpadł mi różowo-biały napis "Milkshake". - Wera! - krzyknęłam z ogromnym entuzjazmem, a ona od razu zaczęła rozglądać się dookoła, myśląc pewnie, że znowu gdzieś tu są chłopcy. - W końcu znalazłyśmy! - Pokazałam kiwnięciem głowy na bar i chwyciłam przyjaciółkę za rękę. Pociągnęłam ją, zmuszając aby poszła za mną. W sumie prawie biegłyśmy, tak jakby zaraz ten bar miał zniknąć. Dotarłyśmy przed budynek całe zziajane. Wera popatrzyła na mnie groźnym wzrokiem.
- Kiedyś cie zabije, ale jak na razie za bardzo cie kocham. - równocześnie się zaśmiałyśmy. Popchnęłam drzwi i znalazłyśmy się w środku. W pomieszczeniu było tylko kilka dziewczyn i uśmiechający się pan za ladą. Podeszłyśmy do niego. Nie musiałyśmy się długo zastanawiać, jakiego shake'a weźmiemy, bo było oczywiste, że spróbujemy smaku stworzonego przez naszych 'mężów'. Zamówiłam dwa razy shake 1D. Kiedy pan nam je dostarczył, wzięłam swojego, a Wera przyglądała się jeszcze proponowanym deserom - jak to Wera. Upiłam kilka łyków, był naprawde bardzo dobry. Nabrałam jeszcze trochę do ust i  odwróciłam się w stronę wejścia. Prawie zakrztusiłam się zawartością moich ust. Gdyby nie to, że zawsze na miejscu zjawiamy się pierwsze, mogliby pomyśleć, ze ich śledzimy. Tak, znowu przed nami stała cała piątka chłopaków z One Direction. Dziewczyny siedzące przy jednym ze stolików, od razu się poderwały i podeszły prosić o autograf. Harry przyglądał nam się z uśmiechem.
Puknęłam Werę w bok.
- Oni mnie przerażają. - Zaśmiałam się cicho.
- Kto cie przeraża? - blondynka zerknęła na mnie, a ja kiwnęła głową w stronę chłopaków. Odwróciła się, a na jej twarzy od razu zagościł szeroki uśmiech. Louis wskazał dłonią na stolik pod oknem, zapraszając nas w ten sposób, abyśmy usiadły, a potem odwrócił się do fanek, które zaczęły ich napastować. Skierowałyśmy się z Werą do wskazanego stolika i zajęłyśmy miejsca na przeciwko siebie, przy oknie. Ukradkiem obserwowałam chłopaków, a szczególnie Harry'ego, przyłapując go przy tym czasem na zerkaniu w naszą stronę. W końcu po kilku minutach, gdy chłopcy rozdali autografy, zrobili sobie z dziewczynami masę zdjęć, dołączyli do nas. Zayn wepchnął Nialla obok Werki i sam usiadł obok niego, a obok mnie usiadł Lou, za nim Harry, a z boku stołu Daddy Direction, czyli Liam.
- Wiecie co? - odezwał się Lou i spojrzał na każdego po kolei. - Wpadliśmy na pomysł, a właściwie to Harry to zaproponował, abyśmy zaprosili was do siebie. - Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, a Harry szturchnął go kolanem pod stołem i sparaliżował spojrzeniem. Cicho się zaśmiałam, a dopiero po chwili dotarło do mnie, że oni właśnie zaprosili nas do siebie. Wera otworzyła szeroko oczy i uśmiechała się wesoło. Od zawsze o tym marzyłyśmy, więc na pewno nie zastanawiałybyśmy się długo. - Co wy na to? - Zerknął na Werę, a potem na mnie i uniósł brwi.  Chciałam odpowiedzieć, ale Wera mnie wyprzedziła.
- Jasne, jak dla mnie bomba. Prawda, Adżinka? - Zerknęła na mnie. Przez chwilę milczałam, ale kiedy przyjaciółka kopnęła mnie lekko pod stołem, pokiwałam głowa i uśmiechnęłam się szeroko.
- W takim razie jutro zapraszamy was do siebie! - Liam uśmiechnął się szeroko.
- Musze posprzątać. - odezwał się Blondynek, a Harry pokiwał głową.
- Ja też. - dodał po chwili, na co Louis wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Oni zawsze sprzątają, kiedy mają przyjść dziewczyny, które im sie podobają. - Reakcja na słowa Lou przy stole była następująca: Wera uśmiechnęła się szeroko, ja uniosłam obie brwi i zakryłam usta ręką, aby się nie zaśmiać, Liam zaczął krztusić się shakem, który zamówił sobie w międzyczasie, Zayn klepał go po plecach, śmiejąc się przy tym cicho, Lou siedział z zadowoloną miną, lustrując wzrokiem Nialla, który tak jak i Harry zmarszczył brwi i skrzyżował dłonie na piersi, jak obrażone małe dziecko. Dopiero po chwili  Harry się odezwał.
- Zabije cie Tomlinson. - na początku miał poważny wyraz twarzy, ale potem zaśmiał się i dołączyli do niego wszyscy.
- Kociaku, nie złość się na mnie. - Louis zatrzepotał rzęsami i nachylił się nad uchem Harry'ego. Wyszeptał coś, przez co na ustach Loczka pojawił się nikły uśmieszek.
Jeszcze przez jakiś czas, siedzieliśmy gadając z chłopakami. Pytali nas dosłownie o wszystko. O ulubioną muzykę, filmy, piosenkarza i aktora. Co lubimy jeść a czego nie. Czasem któremuś z nich tak całkiem przypadkiem wymsknęło się, że Niall bardzo lubi Werkę, albo Harry mnie. Dowiedziałyśmy się też, że chłopcy planują koncert w Polsce, więc kiedy wyjedziemy, oni przyjadą do nas i spotkają się z nami po koncercie. Raczej wydawało mi się, że do tego czasu już dawno o nas zapomną. Chociaż kto wie, co to będzie? Może los się do nas uśmiechnie? Tego dowiemy się już wkrótce, a jak na razie zapowiada się naprawdę wspaniała przygoda. Byłyśmy tu dopiero dziesięć dni, a połowę z nich spędziłyśmy z naszymi idolami i na tym miało się nie skończyć.  Czy może być lepiej?


---
Autorka. Pisząc o beznadziejnych opowiadaniach 11 latek, nie chciałam nikogo urazić ani niemiałam nikogo konkretnego na myśli. :)
Komentujcie! :D




 

14 komentarzy:

  1. UWIELBIAM TEN ROZDZIAŁ <3 Czekam na nn . U mnie 4 ;) xx
    http://forever-youngonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny ! Ja jak zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. HaHa 'Oni mnie przerażają.' xd
    Bardzo fajny rozdział ;)
    W sobotę będzie następny ? xd :]

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah :D Jak mam podzielić się tu moją opinią to się dziele :D tzn. Aaa. ♥ Uwielbiam ten bloog i wgl. to jak piszesz ^^ Czekam na następny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy oni je śledzą czy co ?? ;p

    Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. HAHA ! Zajebiste ! Czekam na kolejny rozdział ! Informowała byś mnie na tt ? @Gabi_Adamska

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie mnie też byś informowała ? ;) @YeahAgnieszka

    OdpowiedzUsuń
  8. jejjjuu kocham ten blog . ! Sama bym chciała żeby tak naprawde było . ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurdeczka fajnej muzyki słuchasz ;d
    Co do rozdziału to jest boski. Szkoda że to tylko wakacje :c
    Już widzę ich spotkanie. Pewnie nie obejdzie się bez jakiegoś dramatu;d
    + Przepraszam za ten spam po każdym rozdziałem, ale jak komentuje każdy to mam wrażenie że jestem z tobą od początku ;p Więc jeszcze raz przepraszam za moje komentarze ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale mi to nie przeszkadza. :D dzieki za wszystkie komentarze :3

      Usuń